Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Gdyjużwkońcuochłonąłemnatyle,żebydającupustnadmiarowinagroma-
dzonejenergiiparsknąćzdrowymśmiechempodobniejakipozostali,nadrzwipo-
nowniektnatarł,odtrącajączhałasemblokującyjestołek.
Wtymsamymmomenciedonośnyiprzeciągłyjękfabrycznejsyrenyogłosił
wszemiwobeckoniecpierwszejzmiany.Czyli…fajrant,mówiącponaszemu.
Taaak…pankierownikHeniopunktualnybyłniczymszwajcarskizegarek.
Noto,dojutra,panowie!rzuciłnapożegnanie,chowającdobiurkateczkęze
służbowymiaktami.
Dowidzenia!...dowidzenia!...żegnałgojedenprzezdrugiego,szurającku
wyjściubuciorami.
MrugnąłemznaczącookiemdoRyśkaitrąciłemłokciemmagazynieraKołakow-
skiego,uchodzącegomimowybitnejszpetotyzanajwiększegobabiarzawzakładzie,
któryprzezcałyczasmilczałjakzaklęty.
Noicopannato,panieOlku?...zapytałempodchwytliwie.Przydałybysię
namtakiekobity,conie?
Spojrzałnamnieniecomętnymwzrokiemizpełnąaprobatąprzytaknął:
Ano,przydałybysię,panieKrzyśku…Oj,przydały!...
10