Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Aniellaniepopierałatejdecyzji.
Maszmałedzieci,trudnyczaszasobą,odpuść,
poczekaj.Maszdobrąpracę,namiejscu,skończyłaśjuż
jednestudia,niepotrzebujesztego.Nieteraz.Aniella
zdecydowałasięporuszyćtematzcórką,gdy
taobwieściła,żenazajutrzFeliksbierzewolne,byzająć
sięTytusemiIgaliną,aonawyruszadoPożania,aby
złożyćdokumentynauczelnię.
Doskonalewiesz,mamo,żejadoskonalewiem,
czegopotrzebujępowiedziałaRozaliastanowczo,ale
łagodnie.Damradędodałauspokajająco
zuśmiechem.Tato,mógłbyśjutrozemnąpojechać?
NiejeździłamjeszczenigdysamochodempoPolscetak
dalekoinadodateksamotniezwróciłasiędopana
Huberta.Mamo,niemasznicprzeciwko?spytała
równieżpaniAnielli.
Mam,aletylkotyle,żeniepowinnaśbraćsobieteraz
nagłowęstudiów.Jesteśrozchwytywanym
matematykiem,rciu,cieszsiętymiżyciempoza
pracą,pozazawodowymiobowiązkami.Dziecimałe,
nakarieręprzyjdziejeszczeczas.Będzieszzmęczona
isfrustrowana.
Mamo,damradę.
Wiem,żedaszradę.Tytoakuratdaszradę,choćby
niewiemco,alenieotowżyciuchodzi,żebydawać
radę.Chodzioszczęście,ospokój,zdrowie,chwytanie
chwil,anieoprzesypianieichnadtalerzemzupy.
Rozaliawpatrywałasięprzezmomentwzatroskane
oczymatki.Takbardzorozumiała,takbardzodoceniała
jejopiekuńczośćitakżałowała,żemamaniemiałaszans,