Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Arturze!Arturze!
Radosnanadziejapokonałazłyczar,krępującymojąkrtań.
Odzyskałemmożnośćwydaniagłosu.
–Jestemtutaj,Auguście!–krzyknąłemcosił.
–Cicho!NamiłośćBoga,cicho!–odpowiedziałgłosem,wktórym
drżałowzruszenie.–Zarazbędęprzytobie,skorotylkoodnajdędrogę
wtymlabiryncie.
Przezdłuższyczassłyszałemjegokroki,błądzącewśród
okrętowegoładunku.Każdaminutawydawałasięwiecznością.
Wreszciepoczułemnaramieniudotykjegoręki,ajednocześnie
dotknąłemwargamiflaszyzwodą,którąmipodsuwał.
Tylkoci,którzykiedyśżywcemwydobylisięzgrobu,tylkoci,
którzypoznaliniewysłowionąudrękępragnieniawtakichwarunkach
bytowania,wjakichjająprzeżyłem,tylkocipotrafiąpojąć
tęniesłychanąradość,jakąbyłdlamniepierwszy,długiłykchłodnego,
kojącegonapoju.
Gdyzaspokoiłemjużczęściowopragnienie,Augustwyjąłzkieszeni
trzyczyczteryzimne,pieczonekartofle.Zjadłemjełapczywie,jak
najlepszyprzysmak.Augustprzyniósłrównieżślepąlatarkę,ajasne
promienieświatła,któregotakdawnonieoglądałem,radowałymoje
oczyniemniejrozkosznie,niżpożywienieiwoda.
Aledręczyłamnierównieżniecierpliwaciekawość.Pragnąłem
wiedzieć,cobyłoprzyczynątejprzedłużającejsiętakbardzojego
nieobecności.Augustopowiedziałmikolejnowszystko,cowydarzyło
sięnapokładziestatku,podczasmojejniewoli.