Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iprzeląkłsięczegoś.IotoAkakiuszAkakiewiczzbieragrosze
nakunę,atentutajodkładazpensjiizbiera,zbieranaczarnągodzinę
niewiadomonaco,alewkażdymrazienienakunę.Czasemteż
drży,boisię,wtulasięwkołnierzodpłaszcza,idącpoulicy,żebysię
kogośnieprzestraszyć,iwogólematakąminę,jakbyprzedchwilą
dostałporządnąburę.
Mijająlataiotonaszurzędnikzaczynazdobrymskutkiem
zajmowaćsiędrobnąlichwą,pożyczaswojegroszenaniewielki
procenturzędnikomikucharkom,podnajpewniejszezastawy.
Gromadzisięsporasuma,aleonczujesięcorazbardziejwystraszony.
Mijajądziesiątkilat.Majużukrytezastawytysięczne
idziesięciotysięczne.Milczyigromadzi,wciążgromadzi.Rozkoszne
to,straszne,strachcorazbardziejdręczymuserce,takbardzo,żenagle
realizujeswojekapitałyizaszywasięwjakiśnędznykąt.
Początkowowswoimzapleśniałymmieszkaniu,ościanach
pomalowanychnaburo,trzymałkucharkęikotkę.Kucharkabyła
głupiaiztejgłupotyuczciwa.Aleonwciążłajałidręczył,jadał
kartofle,pijałkawęzbożowąipoiłniąrównieżkucharkę,bezbronną
iposłuszną.Mięsokupowałtylkodlakotki,pojednymfuncie
namiesiąc,więckotkastraszniemiauczała.Kiedy,miaucząc,patrzyła
muwoczy,żałośnieocierającsięojegonogi,zogonem
wyprostowanymjakdrutwówczasgłaskałją,nazywałMizią,ale
mięsamimotoniedawał.
Najcenniejszymjegosprzętembyłzegarzciężarkami
zawieszonyminasznurkach.Zbrakuzajęciaspoglądałnatenzegar,
jakbysięinteresując,któragodzina.Alekotkazdechła,kucharka
wróciłanawieś,domęża,zegardawnojużstanąłirozpadłsię.
Staruszekzostałzupełniesam,porozglądałsię,poruszającustami,
jakbycośprzeżuwałisprzedałzadwagroszenatandetęswojetrzy
dziurawekrzesła,stółdokart,któryoddawnajużzamierzałobedrzeć
zsukna,abyjezużyćnapodszewkędoszlafroka,aleniezużył,lecz