Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Codzienniesięłudził,żedzisiajMagdaodpisze.Niestety.Wszystko
wskazywałonato,żezapadłasiępodziemię.
–Todobrze,żesłyszysz!Możesięjednakzdecydujesz!Szkodacię
wtymtartaku!–wydzierałsięTolekzkuchni.
Antoswsunąłkomórkędokieszenispodniiwróciłdogości.Dopił
kawę,poczymskinąłnaRafałaiAgatę.
–Jestemgotowy…
–Toidziemy.Dzięki,Toluś.–Gattacmoknęłasiwobrodego
wpoliczek.
–Wpadaj,kiedytylkochcesz.
Pochwilicałatrójkaopuściładom.Damianwsiadłdosamochodu,
wpatrującsięwfasadębudynku.
–Wróć…–szepnął.
***
SiedzącnatylnejkanapiesamochoduRafała,Damianwrócił
dorozmowysprzedkilkudni.Wdalszymciąguodbijałasięonaechem
wjegogłowieinawetpalącygardłoalkoholniebyłwstaniewyplenić
zjegowspomnieńgorzkich,aleprawdziwychsłów,któreusłyszał.
KiedyLidiaJaskólskaotworzyładlaniegodrzwiswojegodomu,nie
wiedział,czegosięponiejspodziewać.Towkońcuonapodczas
pierwszegospotkaniaprzestrzeliłamudłoń.Nieto,żesięjejbał,ale
napewnoczułprzedniąrespekt.Przedtamtąrozmowązająłmiejsce
nawskazanymprzezniąkrześleipozwolił,bypodałamuherbatę.
–WięcjaktojestztobąiMagdą?–spytałabezceregieli,siadając
naprzeciwniego.Ciemneświdrującespojrzeniebardzoprzypominało
muspojrzenieMagdy.
–Jak?Właściwiesamniewiem.–Wzruszyłramionami,