Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mordercyrobiąsięcorazbardziejpomysłowi.Iwdodatkuchce
imsiętargaćzwłoki…
Bawicięto?spytałRafał,mrużącoczy.LubiłDamiana,ale
czasamijegosłowawywoływaływnimwzburzenie.
Absolutnie.Zastanawiamnietylko,komuchciałosięwynosić
zwłokinagórę.
Możeniemusieliichwynosić?Karolinalubiłachodzić
pogórach.
Podejrzewasz,żetamprzydybali?Wśrodkulata?
Nauczęszczanymszlaku?Niewydajemisię…
WrzuciłanaInstagramzdjęciezzachodusłońca.Otejporze
trochęsięprzerzedza.
Musiałbymzobaczyćmiejsce,wktórymzakopano.
Możemytampojechać.
Okej,alejutro.Dzisiajmamkacaimuszęodespać.
Tak,awieczoremznowuzachlejeszijutroznowubędzieszmiał
kacaprychnęłaAgata,odbierającodAntosaparującykubek
zkawą.Pojedziemydzisiaj.
Chryste…mruknął.Dobra,niechcibędzie.Pozatymjutro
itakmuszęiśćdopracy.
NagledrzwisięotworzyłyiwprogustanąłTolek.Damiana
zdziwiło,żegospodarztakszybkowrócił,alewidoczniesięzwolnił,
bysprawdzić,couniego.
O,RafałekiAgata.Witajcie!zawołałsiwobrodyzradosnym
uśmiechem.CouMagdy?
Jegopytaniesprawiło,żeDamianprzewróciłoczami,aRafał