Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mango
Yetibudzisięprzedświtem.Leżybezruchu,nasłuchuje
nadciągającegoprzypływu,falizafaląprzelewającychsię
nadrozmaitymibarykadami,słabo,słabiutko,wrytmie
biciaserca.Bardzochciałbywierzyć,żenadalśpi.
Nawschodziepojawiasięszarawamgła,teraz
zabarwionamartwymróżanymblaskiem.Dziwne,żeten
kolornadalwyglądadelikatnie.Odcinająsięodniego
ciemnesylwetkiprzybrzeżnychwież,niezwyklegórując
nadróżemibłękitemlaguny.Krzykiptaków,któretam
gniazdują,iodległyrykoceanunanamiastceraf
zzardzewiałychczęścisamochodów,potłuczonychcegieł
iinnegogruzuniemalprzypominająwakacyjnygwar.
Zprzyzwyczajeniaspoglądanazegarek–koperta
znierdzewnejstali,polerowanaaluminiowabransoleta;
nadalbłyszczy,choćjużniedziała.Teraznosigotylko
jakotalizman.Zegarekpokazujejedyniepustątarczę:
godzinęzero.Togoprzyprawiaodreszczprzerażenia,ten
brakoficjalnegoczasu.Niktnigdzieniewie,która
godzina.
–Uspokójsię–mówidosiebie.Bierzekilkagłębokich
wdechów,drapieranypoukąszeniach,alenietam,gdzie
najbardziejswędzi,niechcezerwaćstrupów:posocznica
toostatnie,czegomupotrzeba.Potemprzyglądasię
ziemipodsobąwposzukiwaniufauny:wszędziespokój,
żadnychłusekaniogonów.Lewaręka,prawanoga,
prawaręka,lewanoga,powolischodzizdrzewa.
Postrzepnięciugałązekikoryowijasiębrudnym
prześcieradłemniczymtogą.Nanoczawiesił
autentycznąreplikęczapkibaseballowejRedSoxów
nagałęzi,dlabezpieczeństwa;zaglądadośrodka,
wytrząsapająka,wkładaczapkę.
Idziekilkametrówwlewo,sikawkrzakach.
–Głowydogóry–mówidokonikówpolnych,które