Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Kolejne?Mamjeszczedwieniezamknięteinwestycje
weWrocławiu,plustehotele.Możelepiejdajtokomuś
innemu?–zasugerowałMarek.
–Nie.Właśnietoidealnasprawadlaciebie–powiedział
tajemniczoiodstawiłpustąszklankęnastół.
–Cotozazlecenie?–Skrzyżowałręcenaklatce
piersiowejiniezadowolonypopatrzyłnaojca.
–WmiejscowościSłoneczna,nawzgórzuodstrony
Wrocławia,jestsporychrozmiarówdziałka.Lekko
naobrzeżach,alezciekawymwidokiem,cisza,spokój
iprzedewszystkimdobracena.–Mrugnął.–Wybudujemy
tamosiedleszeregowcówzogródkami,zrobisiędrogę
domiasta,możejakiśsklepiatrakcyjnącenęzametr.
Klasnąłwdłonieioczymawyobraźnijużbyłwtym
miejscu,choćdotejporywidziałjetylkonazdjęciach.
–Okej,agdziehaczyk?–spytałMarek.
–Jakihaczyk?
–Nomusibyćjakieś„ale”,skorochceszmnietam
wysłać.
IreneuszzawszeprzydzielałMarkowiinwestycje,które
nienależałydonajłatwiejszych.Samzajmowałsięjuż
tylkozbieraniemlaurów.Marekniemiałwątpliwości,
żeterazniejestinaczej.
–Chodzioto,żestoitamjakaśrudera,karczma,motel
czycośtakiego,idostałemcynk,żewłaścicieltejziemi
zmarłkilkadnitemu–mówił,corazbardziej
podekscytowany.–Jestokazja,abypogrążonąwżałobie
rodzinęnamówićnasprzedażizarobićnatejdziałce
maksimum!
–Skorotenmężczyznadopierocozmarł,możetonie
najlepszypomysł,abymjechałtamteraz,gdymajątek
jeszczeniejestprawnieuregulowany?–Gęstebrwi