Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przyznać,żejakaśczęśćmniechciałazabraćpieniądze.
Stalemiichbrakowało,itosporo.Atamznajdowałosię
kilkabanknotów,dziękiktórymniemusiałabymjuż
wtymmiesiącujeździćpociągiemnagapę.Zaśkiedy
koledzyzpracywybiorąsiędopubunalunch,
mogłabymdonichdołączyć.
Oczywiścieniemogłamzabraćtychpieniędzy.
Przepraszam
Nieodpowiedział.
Przepraszam,słyszymniepan?
Chrispowoliodwróciłgłowęiujrzałkobietę
wobszernymkremowymkardiganie,którasiedziała
naławce.Mógłbysięzałożyć,żepłakała.Wyglądała
nazmęczonąizziębniętą.Jakdługotubyła?
Przepraszampowtórzyła.
Tylkopatrzyłnaniąobojętnie.
Przepraszam,alepomyślałam,żemożetopana
portfeltak?
Wiedziałjuż,żewciągusekundymiesiące
planowania,miesiącedrobiazgowegoobmyśliwania
najdrobniejszychszczegółów,miejscaidaty,zosty
obróconewniwecz.Wszystkodokładnierozważył,
ajednaknieprzewidział,żektośjeszczesiętupojawi.
Cześćpowiedziałacicho,łagodnie,właściwie
niecogłośniejszymszeptem.
Tak,jestmójodparłtylkotyle,podszedłdoniej
iwziąłportfel,kciukiemdotykającgrzbietujejdłoni.
Rękawkardiganuodsłoniłdelikatnynadgarstek.
Naprzedramieniugęsiaskórkaunioajasnewłoski.
Patrzącnaniąprzezmoment,schowałportfel