Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Mamtrzynaścieipółroku,choćfaktyczniewydajęsięmała!
–wykrzyknęłaRose,któraoburzonazniewagąwobecjejświeżo
nabytejnastoletniościzapomniałaonieśmiałości.
–Przepraszam,proszępani,nigdybymsiętegoniedomyślił.
ICharlieodszedłześmiechem,cieszącsię,żewykrzesałtrochę
życiazeswojejpotulnejkuzynki.
GeordieiWill,dwakrzepkiepodrostkiwwiekujedenastu
idwunastulat,podeszlirazemiutkwiwszywRoseokrągłeniebieskie
oczy,wystrzelilijednymtchempytanie,takjakbybraliudział
wzawodachstrzeleckich,aonabyłatarczą.
–Przywiozłaśmałpę?
–Nie,boumarła.
–Będzieszmiałałódkę?
–Mamnadzieję,żenie.
Wtymmiejscuchłopcyzrobiliwprawozwrotiraptownie
odmaszerowali,zaśmałyJamiezapytałzdziecinnąszczerością:
–Przywiozłaśmicośmiłego?
–Tak,mnóstwocukierków–odparłaRose,nacoJamiewdrapał
sięjejnakolana,głośnocmoknąłwpoliczekioznajmił,żebardzo
jąlubi.
ZachowanietoniecospłoszyłoRose,bopozostalichłopcypatrzyli
iśmialisię,zatemdziewczynawzmieszaniupowiedziałapośpiesznie
domałegouzurpatora:
–Widziałeś,jakprzejeżdżałcyrk?
–Kiedy?Gdzie?–zawołalichóremwielcepodniecenichłopcy.
–Tużprzedwaszymprzybyciem.Przynajmniejjapomyślałam,
żetocyrk,bowidziałamczerwono-czarnąbryczkęimnóstwomałych
kucykówi...
Niezdążyłapowiedziećnicwięcej,boprzerwałjejogólnyokrzyk,
aArchiewyjaśniłsytuację,mówiącześmiechem: