Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
GdyRoseobudziłasięnastępnegodnia,niebyłapewna,czyto,
cowydarzyłosięwnocy,byłosnemczyjawą.Wyskoczyławięc
złóżkaiubrałasię,choćdojejzwykłejporywstawaniabrakowało
jeszczegodziny.Niemogładłużejspać,ogarniętasilnympragnieniem
wymknięciasięnadółisprawdzenia,czywielkikuferiwalizki
naprawdęstojąwkorytarzu.Zdawałojejsię,żepotknęłasięonie
wdrodzedołóżka,ponieważciotki,chcącmiećulubionegobratanka
nawyłączność,wysłałyspaćbardzopunktualnie.
Świeciłosłońce,aRoseotwarłaokno,abywpuścićdopokoju
powiewłagodnegomajowegopowietrzaprostoznadmorza.Gdytak
wychylałasięprzezbalkon,obserwując,jakrannyptaszekłapie
robaka,izastanawiającsię,czyspodobajejsięwujekAlec,zobaczyła,
jakjakiśmężczyznaprzeskakujeprzezmurotaczającyogród
igwiżdżąc,idzieścieżkąwkierunkudomu.Zpoczątkupomyślała,
żetojakiśintruz,aledrugirzutokaupewniłją,żetojejwujwracający
zporannejkąpieliwmorzu.Poprzedniegowieczoruniemalniemiała
śmiałościnaniegospojrzeć,boilerazypróbowałatozrobić,
napotykałabadawczespojrzenieniebieskichoczu.Terazmogładobrze
musięprzyjrzeć,jakidzienieśpiesznie,rozglądającsięwokół,jak
gdybyradbyłznówwidziećtomiejsce.
Byłtoogorzały,energicznymężczyznawniebieskiejkurtce,bez
kapeluszanakędzierzawejgłowie,którąodczasudoczasupotrząsał
niczympieswodny.Byłszerokiwbarach,żwawywruchach,azcałej
jegopostacibiłysiłaistateczność,cospodobałosięRose,choćnie
potrafiławyjaśnićuczuciaotuchy,jakiejjejtodawało.Właśnie
powiedziaładosiebiezulgą:„chybagopolubię,chociażwygląda
nakogoś,ktomaposłuchwśródludzi”,gdymężczyznapodniósł
wzrok,abyobejrzećpuszczającypąkikasztanowiec,idostrzegł
wpatrzonąwsiebiezaciekawionątwarz.Zamachałręką,skinąłgłową
izawołałbezpośrednim,radosnymgłosem:
Wcześniejesteśnapokładzie,brataniczko.