Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
*
Chybanapoczątkuroku1964zachorowałemnaanginę.Tradycyjnelekijakoś
miniepomagały,więcparaprzyjaciółlekarzyzewspółczuciauradziłapoleczyćmnie
jakimśnowymantybiotykiem.Aleniepamiętali,jakądawkąnależypotraktować
chorego.Więcponamyślezastosowalilekarstwotrochęnazapas,żebybyłodobrze,
żebynapewnoposkutkowało.
Igdzieśnapoczątkunocyzaczęłysiędziaćzemnądziwnerzeczy.Zaoknem
lutazima,mróz,zawieja,pustkowieuśpionegomiasta,amniedopadastrach,
przerażenie,jakaśniedowytrzymaniapanika.
Brakpowietrza,uciskwgłowieidławiącazagardłohisteria,żejestem,że
istnieję,żebuzujewemnieświadomość,którejsięnigdyniepozbędę.
Taświadomość,żemamświadomość,żeuwięzionomniewtymczymś
niewidzialnym,copulsujewemnie,wokółmnie,cobędziemnieosaczaćszamotaniną
szczątkówrozpierzchniętychmyśli,cojestnieznaneinierozpoznawalne,możez
innychświatówalbonieznanychbytów,taświadomośćzłożonazprzenikającychsię
świadomościrozszarpywanychprzezprzeczucia,tawłaśnieświadomość,albomoże
inna,konkurencyjna,biorącasięzeświadomościglobalnej,tejcootaczanasząZiemię
isłużynam,pomagawprzetrwaniu,więctajakaślepsza,życzliwszamiświadomość
kazałazerwaćsięzłóżka,podbiecdodrzwibalkonowych,zaktórymibyłabielśniegui
oblodzonykamiennytrotuarulicy.
Zacząłemsięszarpaćzdrzwiamisolidnieopatrzonyminazimę.Przymarzły,
obrosłylodem,zaszpuntowałysięnaamen.Alewtedyprzypomniałemsobie,żemam
żonę,żejestktośżyczliwynatympustynnymświecie.Obudziłemją,zrobiłaherbatęi
tak,trzymajączarękę,powoliwprowadziłamniewzwyczajnośćmegodawnegożycia.
*
Poszedłemdopsychiatry.Opowiadammuotychjakichśegzystencjalnych
lękach,comnieatakująniztego,nizowego.Czasemwmoimwłasnymłóżku,kiedy
indziejpowódeczce,anieraznawetpodczasczcigodnegozebrania.Pandoktór
wysłuchał,cośsobiewpisałdozeszytu,apotemsięzamyślił.
Wiepan,dobrzebybyło,gdybysiępanprzestraszyłczegośrealnego.Klin
klinem.
JadędoZwiązkuRadzieckiego,doBucharywybieraćplenerdofilmu
BFaraon”.
Ototo!ucieszyłsięlekarz.Tobardzodobrze.ZwiązekRadzieckimoże
pomóc.Niechpanspróbuje.
*
WBucharzezamieszkaliśmywjedynymreprezentacyjnymhotelu.Pechowo
wszedłemdohotelowejtoaletyprzyrestauracji.Odtegomomentuprzezcałytydzień
odżywiałemsięjużtylkołotewskimiszprotkamizpuszkiichlebem.
Wracaliśmysamolotemnabitympasażeramijakwarszawskitramwajw
godzinachszczytu.Babciezkobiałkami,pasterzezjakimiśzwierzątkamiw
zapazuchach,radzieccyplayboyewkusychmarynareczkachmimo
trzydziestostopniowegomrozu,tulącydopiersijakieśtłumoczkiowinięteorganem
partiipodtytułemBPrawda”.
5