Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wiemoczywiście,żepantegobynigdyniezrobił,aleprzecież,mój
Boże,ktośmożejepanuwykraść.Możejepanzgubić.Możepana
spotkaćjakiśnieszczęśliwywypadek.Trzebasięztymliczyć.Wtedy
listydostanąsiędorąkludziomobcymitomożezrujnowaćżycie
kobiety,którapanakocha.
Uśmiechnąłsięizapalającpapierosa,wygodniejrozsiadłsię
wfotelu.Widziałam,żecałemojeprzemówienieniewywarłonanim
najmniejszegowrażenia.Czyżbymiałtakkamienneserce?...Zzupełną
swobodązapytał:
Jeżelidobrzepaniązrozumiałem,chodzipanioto,bymzwrócił
Halszcejejlisty.
Tak.Ibłagampana,niechmipannieodmawia.Rozumiemto,
żenieposiadamżadnegotytułu,byapelowaćdoszczególniejszej
uprzejmościzestronypana(tuzrobiłamdońnajczulsząminę,najaką
byłomniestaćbyłbyzdrewna,gdybytegonieodczuł),aleniechpan
spełnimojąprośbę.
Spojrzałnamniespodwpółprzymkniętychpowiekiuśmiechnął
się:
Wprostprzeciwnie.Uważam,żemapaninadtowieletytułów
doszczególniejszychwzględów.Nierozumiemtylko,dlaczego
Halszkazwracasięotoprzezpanią.Nierobięjejbynajmniejztego
powoduzarzutów.Jestmibardzomiło,żemogłempaniąpoznać.Ale
dlaczegoniezwróciłasiębezpośredniodomnie?
Ach,czyżpanniewie,jakaonajestwrażliwa.Możenawet
trochęhisteryczkadodałamponamyśle.
O,czyżtrochę?
No,tak.Alepanmusizrozumieć,żewtakichwarunkachtrudno
jestospokójnerwów.
NamiłyBóg,wjakichwarunkach?!zmarszczyłbrwijakby
zezniecierpliwieniem.
No,wtedy,gdywkażdejchwiligrozinieszczęście.