Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—Bowielkiemumarszałkowidworuwolnotylkotych
wyróżniać,kogowyróżniacesarz.Oczywistydowód.
Cesarzpytałpewnonieraz—wystarcza.Marszałek
śpieszyzaadresowaćsiędowzględów.ZaDurokiem
pójdzieMurat,zaMuratemksiążęBorghèse
zaBorghèse’emDavoutczyinny.Słowem,dwór.Oczym
tumyśleć.Napoleonowimożejużktozestarejszlachty
francuskiejcowspomniał.Zkrólemjegomością,
anaoweczasyimćpanemstolnikiemlitewskim,nie
ladarelacjemieliśmyznajprzedniejsząszlachtą,kiedy
jeszczetacyDurocowiepuzdrazanamidźwigali!Ale
cotoacani?Jesteśzdekurażowana.Owóżprzyczyna!
Grzecznysobiekawaler—nicnadto.Jeżelitouczynił,
pewnoiniebezkozerydlasamegosiebie.Przecież
mająnowerządyzaprowadzać;niewiadomo,ktostanie
naczele.Sympatiecesarskienieodgadnięte,„Blacha”
ażdrżyzalteracji,niewiadomo.Przyjdziechwila,
staniesię.
Szambelan,dlawiększegozadokumentowaniaswoich
słów,dosyćżwawowyprostowałsię,leczprędzejjeszcze
zgiąłsięwpałąkischwyciłzanogę.Bóldrętwyostudził
zapałypanaAnastazegoiprzypomniałmupodagrę
iósmykrzyżyk.
—Ziąbtuuciebie.Niekażeszpalić.Zawsze
naprzekór.Trzebajutrowcześniejwstać,jeszcze
niejednowypadniezarządzić,apotemksiężna,wreszcie
Duroc.Strachpomyśleć,iletrudu,boprzecież
Talleyrandowichoćkartątrzebasięodwzajemnić.
Wieczerzaćbędęusiebie.Pomóżmidodrzwi.
PaniWalewskaujęłamężapodramięipowiodła
gonadrugąstronępałacu,ioddaławręceBaptysty,
asamapowróciładosiebie.
Szambelanpozaznanychwzruszeniachdostałlekkiej
febry,któratymmubyładokuczliwsza,żeprzypominała