Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—Przyjmijgoznajwyższymzmojejstrony
komplementem.
—Leczskądże?
—Wielkimarszałekdworu,Duroc,przysyła—objaśnił
panAnastazy,silącsięnaspokój.
—Chybadworujeszsobie.
—Maszlist,czytaj!Grzecznykawaler,wie,dokogo
trafić,komusiętunależyzachowanieinicponadto.
PaniWalewska,niezważającnaprzechwałkimęża,
odczytywałalist.Lististotniebyłdośćlakoniczny,
bozawierałkilkafrazesówoniemożności,zpowodu
spóźnionegoprzyjazdudoWarszawy,złożeniawizyty
szambelaństwu,zapowiadałwkońcuodwiedziny
najutroiprosiłpaniąszambelanowąopozwolenie
złożeniaujejstópbukietukwiatównadobrąwróżbę
nowegoroku.
PaniWalewskadotknęłaróżowejwstążkiprzepasującej
bukietirzekłaniepewnie:
—Wielkimarszałekdworu?Takizaszczyt...
niespodziewany...niewiem,czemuprzypisać.
Szambelanwydąłobwisłepoliczki,odchrząknął
ikołyszącsięnapalcach,wycedziłzcałąstanowczością:
—Toniemarszałek,tylkocesarz!
PaniWalewskadrgnęła.
—Skądtasupozycja?