Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
—Niepowinieneśmnieprowokować.
—PannoDavies…—Jegogłosbyłszeptem,który
wywoływałciarkinajejodsłoniętychplecach.Brzmiałjak
ciepłepowitanie,zaproszeniedozabawy.Wprawdzienie
byłoniczabawnegowmorderstwie,alejejrozmówca
miałnieoczywistepoczuciehumoru.
Niezastanawiającsięzbytdługo,ponownieprzyjęła
zaproszenielekkimskinieniemgłowyiprzyspieszonym
oddechem.Niebyławstaniezliczyć,ilerazyjużsię
zgodziła.Zawszeztąsamąostrożnością,zawsze
zdystansem.Skinieniegłowąwydawałosięodpowiednie.
Wichmałejzabawienawetnajdrobniejszygestbyłbrany
poduwagę.Delikatnyruchpalcem,zmarszczeniebrwi
czypocieranieskroni.Azwłaszczaoddech.Oddechbył
najbardziejzdradliwy,botoonodzwierciedlałbicieserca,
atylkosercebyłowtejzabawieszczere.
Mianigdynieprzypuszczała,żepodczaszabijania
człowiekabędzieubranawsuknięwieczorową
zodsłoniętymiplecamiicienkimiramiączkami.Sukienka
byławkolorzekrwistejczerwieni,więcjeśliskapienanią
kilkakropelkrwi,niktniepowiniensięzorientować.