Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niezrażony.
Potrzebowałemchwili,abyzawrócićmknącewmoichmyślach
niewybredneriposty.Bemolwyczułmojezdenerwowanieiusiadł
woczekiwaniunakomendę.
Anibyczemupowinienempanawpuścić?ObecnośćBemola
czyniłamojesłowadobitniejszymi,niżnatozasługiwały.
Mężczyznaspojrzałnapsa,potemnamnie.
Patrzyłmiprostowoczy,awjegospojrzeniuniebyło
niepewności.
Zależyminarozmowiezpanempowiedział,jakbytomiało
wyjaśnićwszystkoijakbywszystkobyłomożliwe.Czymogęwejść?
Pańskitupetzaczynaocieraćsięobezczelność
odpowiedziałem.
Czułem,jakwalcząwemnienarastającaciekawość,irytacjainie
dokońcauświadomionaobawa.
Nieznampanainiesądzę,abymchciałpoznać.
Odwróciłemsięnapięcie,zzamoichplecówdobiegłgłos:
Alejapanaznam...
Wjegogłosieniebyłojużtejpewności,zjakądopraszałsię
wpuszczeniazapłot.Byłaraczejprośba,jakbybłaganieojałmużnę.
Całascenaobracałasięwkiepskągroteskębezpomysłunapointę.
Doprawdy?
Tak.
Skąd,jeślimożnawiedzieć?Bojawidzępanapierwszyraz
wżyciu.
Jawidzępanaztakbliskateżpierwszyrazwżyciu.Głos
mężczyznyodzyskiwałskłonnośćdoimpertynencji.Aletonie
przeszkadzamiznaćpanadość...
Jeślinieprzestaniepanmówićzagadkamiprzerwałem
muzwyraźnąprzyjemnościątoniemapancoliczyć
nawyrozumiałość.Bemol!