Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zaatakowodtyłu.Jednąrękępołożyłminaustach,drugązłapałwpasieiprzyciągnął
dosiebie.Dyszałmiwucho.Trwałamnieruchomowpotrzasku,aleprawadłońbyławolna.
Krótkizamachizadałamcios.Chybatrafiłamgowbrzuch.Jęknął,rozluźniłuścisk,
wyszarpnęłamnożyczki,uwolniłamsię,chciałamzadaćdrugicios,aleupadł,zrobiłamkrok
wkierunkubramyiświatłorozbłysło,kluczyki,pilot,metalicznyłoskot,nieczekałam,
bramaotworzysiędokońca,prześlizgnęłamsiępodnią,wcisnęłamdrugiguzik,bramana
końcupodjazduzaczęłasięotwierać.
Wbiegłamnagórę.Obejrzałamsię.Niktmnieniegonił.Naulicyniebyłonikogo.Nogi
drżały,niemogłamiść,oparłamsięościanębudynku.
Wręcenadaltrzymałamnożyczki.Wrzuciłamjedotorby,wygrzebałampapierosy.
Zapalniczka.Ręceztrudempoddawałysięmojejwoli.Zapaliłam.Zzazakrętuwyszła
kobieta.Szybkimkrokiemruszyłamprzedsiebie.WdomuczekałanamnieFoka,zaczęła
mnieradośniewitać.Zamknęłamdrzwiizsunęłamsięponich,usiadłamnapodłodze.
ObjęłamFokę,wtuliłamtwarzwpsiłebiwdychałamznanyzapach.Wkońcusukawysunęła
sięzmoichobjęć.Powinnamiśćzniąnaspacer,aleniemogłam.
Poczekaj,późniejpójdziemy.
Oilewcześniejpomnienieprzyjdą.Zaoknamiprzejechałsamochódnasygnale.Więc
jużwiedzą.MuszęwyjśćzFoką,bogdyprzyjdą,pewnieniktjejniewyprowadziimnieteż
natoniepozwolą.
Cozniąbędzie,kiedymniezabiorą?
Próbowałamopanowaćdrżenie,niemiałamnadnimwładzy,mojeciałożyłowłasnym
życiem.Dobrzewiedziałam,żenienadajęsięnabohaterkęhistoriikryminalnej.Zawsze
starałamsiębyćwporządku,żadnychprzekrętów,byłamnastawionadoświataugodowo,a
nawetpoddańczo,jedyniewdomuutrzymywałamniewielkąstrefęniezależności.Niebyłam
gotowanazwrotakcji,którymógłmniezaprowadzićdowięzienia.
Wkońcuudałomisiępodnieść.
Obroża,smycz,papierosy,klucze,idziemy.
Ponoćmordercazwyklewracanamiejscezbrodni,cowydajesięmałorozsądne.
Zrozumiałam,dlaczegotorobi.
Siłaprzyciąganiabyłatakwielka,żeprzestałamzniąwalczyć.
Zociąganiem,jednakskręciłamwSandomierskąiszłamwstronęgarażu.Jeszcze
mogłamminąćRejtanaiiśćdoRakowieckiej,aleskręciłamwlewojakćma.
Napodjeździeniebyłożadnychsamochodów,pewniewjechałydośrodka.Stałampo
drugiejstronieulicywmrokubramyiczekałam,będąwyjeżdżać.Samwezwałpomocczy
ktośgoznalazł?
Żyjeczynieżyje?
Nicsięniedziało.Zapaliłampapierosa.Fokastałaobokmnie,wkońcuusiadła.Może
bymweszładośrodka,aleniemiałamjak,kluczykzpilotemzostałwtorbie,zzazakrętu
wyjechałsamochód,bramanapodjazdzaczęłasięotwierać,chciałamwejśćzanim,nagle
Fokaszarpnęłasmycz,budzącmójinstynktsamozachowawczy.
Rzuciłamniedopałekiposzłyśmydodomu.
Zdjęłamkurtkę,chciałampowiesićnahaku,gdyzobaczyłamciemnąplamę,miejsce
pasowało,tomusiałabyćjegokrew,zrobiłomisięsłabo,ztorbywyjęłamnożyczki,nanich
teżbyłyśladykrwi,chciałamtowszystkowyrzucić,alegdzie?
Najpierwwycięłamplamęzkurtkiiwrzuciłamdomuszli.Spuściłamwodę.
Zawirowało,pochwiliszmatawypłynęłanawierzch.Wyjęłamizawiązałamnasupeł.
Poczekałam,zbierzesięwoda.Poszło.Nawszelkiwypadekspuściłamjeszczerazi
wróciłamdoprzedpokoju.Pocięłamkurtkęnakawałki,stawiałaopór,naręcezrobiłysię
2