Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przechodzącakorytarzemkoleżankazinnegodziałuzerknęła
zniepokojemprzezszybęniewielkiejsalki,wktórejschowałamsię
naczasrozmowy.Normalniepomachałabymręką,udając,żesię
zakrztusiłam,aleterazbyłominaprawdęwszystkojedno.
Zaczęłamśmiaćsięwgłos.
Wszystkowporządku,Emilko?zapytałzatroskanygłos
podrugiejstronie,amójhisterycznychichotprzeszedłwpłacz.
Kopnięciemzrzuciłamszpilki,któregłuchopotoczyłysię
powykładziniegdzieśpodstółkonferencyjny,akrzesłomiękkougięło
siępodemną,kiedysięnanieosunęłam.Nieprzejmowałamsięnawet,
żezmieszaneztuszemdorzęsłzybezpowrotnieniszcząnieskazitelnie
białąjedwabnąbluzkę.Naprzemianpłakałamiśmiałamsię,kiedy
przypróbieotarcianosawierzchemdłonidoprawiłamkurewsko
drogąbluzkęczerwieniąszminki.
Przedsalkązaczęligromadzićsięludzie,zaglądaliprzezszybęjak
ciekawskiemałpywzoo,alebyłomitocałkowicieobojętne.
Miałamdość.Miałamtegowszystkiegojużtotalniepodziurki
wnosie.Dość.
NiechsobieCzopekwsadzitenswójawanstam,gdzienormalni
ludziewkładajączopki.Jawysiadam.