Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Właściwiemamdlapanipropozycję.
No,nietracipanczasunauprzejmostki,pomyślałam.Szybko
przeszedłdokonkretów.Uśmiechnęłamsięwduchu.
O.Zamieniamsięwsłuch.Uniosłambrwi,udającszczere
zaciekawienie.
Pomyślałem,żepewniechciałabypaniuwolnićsięodproblemu.
Ociekałjadowitąuprzejmością.Niezemnątenumery,Brunner.
Niewydajemisię,żebymmiałajakiśproblem.Czyżbywiedział
panoczymś,oczymjaniewiem?zażartowałamzprzekąsem.
Rozłożyłręce.Narękawachjegokoszuli,podpachami,zauważyłam
plamypotu.
Och,pomyślałem,żepewniechcepanijaknajszybciejwracać
doswojejkancelarii.Musibyćpanibardzozajętąosobą.
Skrzywiłamsięwduchu.
Nierozumiem,cotomadorzeczy?
Nodobrze,powiemwprost.Chciałbymodkupićposiadłośćpani
ciotki.
Mapannamyślimojąposiadłość?doprecyzowałam
zpremedytacją.
Niechciałokazywaćzłości,alewidziałam,żesiępowstrzymujetak,
żezrobiłsięczerwony.
Tak,paniposiadłość.Chciałbymkupić.
Spodziewałamsiętego.Byłampewna,żeprędzejczypóźniejktoś
złożymipropozycję,aleniesądziłam,żepadnieonatakszybko.
Ciałociotkijeszczenawetnieostygło.Niepoczekałnawet
dopogrzebu,takgoświerzbiło,żebyubićteninteres.