Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
testamentem.OderwałamwzrokodpanaMarka,byprzyjrzećsię
wymienianympokoleiosobom.
Zebrałosięichsporo,więcej,niżbymprzypuszczała,ijaksię
okazałokojarzyłamwszystkie,przynajmniejzesłyszenia.
Naniektórychminionelataodcisnęływyraźnyślad.Innibylimoimi
rówieśnikamistudiowalilubledwiekończyliszkołę,kiedy
wyjeżdżałam.Corobiliteraz?NakoszulceMarcina,dawnego
klasowegokolegi,dostrzegłamnadruk:„GłosPełnika”.Najwyraźniej
tomiałkiepiśmidłonadalsięukazywało.
Niespodziewałamsiętakiegozainteresowania.Posiadłośćciotki
byładużaisporowarta,aleopróczniejEdnaniemiałaniczego.Była
zmuszonaotworzyćwdworkupensjonat,bywogólezwiązaćkoniec
zkońcem.Pozanieruchomościązjejrodzinnegomajątkuniepozostało
zupełnienic.
Tymczasemnotariuszskończyłmonotonnerecytowanienazwisk.
Dniadwudziestegodziewiątegowrześniadwatysiącetrzynastego
rokuzjawiłasięumnieEdnaGetner,abywmojejobecnościspisać
swójtestament.Wobliczuposiadanegoaktuzgonuprotokołujęjego
otwarciewdniudzisiejszym,wobecnościwyżejwymienionych
zainteresowanych.Zapisałcośnatrzymanymprzezsiebie
dokumencie,odchrząknąłizacząłczytać:Ja,EdnaGetner,urodzona
pierwszegostyczniatysiącdziewięćsetsześćdziesiątegopiątegoroku
wPełniku,nawypadekmojejśmiercicałyposiadanymajątek
przekazujęEmiliiLipskiej,nadktórąsprawowałamopiekęjako
rodzinazastępcza.WskładmajątkuwchodzipałacGetnerówikonto
bankowe,naktórymznajdujesiękwotadwudziestutysięcyzłotych.
Skończył.Złożyłkartkęizkamiennątwarząrozejrzałsię
pozebranych,zatrzymującwzroknamnie.
Turskiprychnąłcicho,ktośpostukałdługopisemwstół,ktośinny
pokiwałzprzekąsemgłową.
Towszystko?wymsknęłosięsynowiTurskiego.
Andrzejbyłodemnieniewielestarszyizawszemiałniewyparzony
język.Kawałdrania.Wiódłprymwgrupienajwiększychszkolnych