Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
Telefon
Wszystkozaczęłosięwdniu,wktórymumarłaciotkaEdna.
Natarczywydźwięktelefonu,któryniespodziewanieprzerwałciszę
wsalikonferencyjnej,brzmiałjakwyrzut.Wszystkieoczyskierowały
sięnamniewniemejreprymendzie.
Przepraszam,muszęodebrać.Klientpoinformowałamzebranych
bezmrugnięciaokiem,spoglądającnawibrującyekran,anakilkunastu
twarzachwymalowałasięulga.
Przezlatanauczyłamsiędoskonale,żewżadnymwypadkunie
należynadawaćswoimtłumaczeniomprzepraszającegotonu,azamiast
tegopodawaćtakąprawdę,jakąwszyscychcąusłyszeć.Klient.
Towporządku.Niemożnazlekceważyćtakiegopołączenia.Zasady
niezostałyzłamane,porządekrzeczypozostałniezaburzony.
Aprzecieżtowcaleniebyłopołączenieodklienta.Ba,tonawetnie
byłmójsłużbowytelefon.Oniwszyscyjednakpragnęliwierzyć
wmojąwersję.Niechcieliznaćinnejprawdy.Ludzienieznoszą,
kiedyktośnaruszapanującestatusquo,iwstanieodwracaćwzrok
niemalwnieskończoność,bytylkojezachować.
Jateżzawszetakmiałam.Jakodrysowanaodlinijki.Prawdajest
taka,żemniesamąodlattrochędenerwowałwłasnykonformizm,ale
nienatylemocno,bynarzekaćnato,comogłamdziękiswojej
postawiezyskać.Miałampieniądze,przyzwoitystatusipozycję.
Dziękiodrobiniekonformizmustałamsiętakajakwszyscy,zyskałam
poczucieprzynależności,azatympodążyłacałareszta.Wszystko,
comiałam,całemojedorosłeżycie,którezbudowałam.Najpierw
nastudiach,potemwpracy.Zawszewiedziałam,zkimtrzymaćiza
kimsięwstawiać,zawszeuśmiechałamsię,dokogotrzeba
inarzekałamtylkonato,cowszyscybyleniezawiele.Potrafiłam
kalkulować,lawirowałamwjadowitymkorporacyjnymśrodowisku
prawnikówjakryba.Czemuwięcnigdynieczułamsięspełniona?
Sięgałampowięcejiwięcejznadzieją,żewkońcuzaspokojęgłód