Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Krzyczałeśprzezsen.WołałeśjakiegośJanusza.
–Tomójmłodszybrat.
–Wszystkoznimwporządku?Boniebrzmiałeś
dobrze.
–Niewiem.–Wzruszyłemramionamiipociągnąłem
sporyłykherbatyzrumem.–Nierozmawiałemznim
odroku.
–Dlaczego?
Niemampojęcia,cobyłowewzrokutegostarszego
człowieka,aleopowiedziałemmuwszystko.Omojej
pracy,otym,żemojażona,niczymPenelopa,całyczas
namnieczekała,otamtymprzedświątecznym
weekendzie,kiedymojeżycieległowgruzach.Iomoim
bracie,którytakbardzopłakałimnieprzepraszał,aja
niechciałemnawetspojrzećwjegostronę,chociaż
wiedziałem,żejegożycieteżzostałorozbite
nadrobniutkiekawałeczki.
–Awięcnierozmawiałeśzbratemodroku?
–Tak.–Kiwnąłemgłową.
–Czyjestciztymdobrze?
–Dobrze?–parsknąłem.–Oddwunastumiesięcy
niewiem,coznaczyczućsiędobrze.
–Todlaczegotaksiebiekarzesz?
–Siebie?
–Ijegotakże.Jeślicośdoniegojeszczeczujesz,
aondociebie,toobydwajjesteścienieszczęśliwi.
–Tomójbrat.–Wzruszyłemramionami.–Chciałem
goznienawidzić.Prawiemisięudało.Dlategouznałem,
żeniemogętakdalejżyć.