Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–PannoPalmer,wyczekujęrychłegopowrotutwego
humorupozjedzeniutegosmakowitegoeklerka.–Janny
zaśmiałasiędziecinnieipodałaprzyjaciółcetalerz
zciastkiem.
Wdalszymciąguwzburzonadziewczynaściągnęła
brwi,zmrużyłapowieki,podktórymiskryłysię
czekoladoweoczy.PrzyjęłasmakołykodJanny,poczym
wstałaigdypannaParcyzdążyłajużwrócićnaswoje
miejsce,położyłagoprzednią.
–Myślę,żetobiebardziejprzydasięteneklerek!
–rzekłazprzekąsem.–Znowutakwyszczuplałaś.Janny,
martwięsię!Jadłaśdziśjakiśposiłek?–dopytywałanader
troskliwieKatherine.
–Och,Katherine,wypijtrochęherbatyiodpocznij
–wtrąciłaAugusta.–Widać,żejesteśprzemęczona.
–SłowapannyMaclaybyłyprzepełnioneciepłem.–Jak
zwyklebierzeszznaczniewięcejnaswojebarki,aniżeli
potrafiszudźwignąć.
Madelinezamilkłanamomentiprzyglądającsię
pogrążonymwrozmowiedziewczętom,zaczęła
rozmyślaćnadistotąrelacji,którałączyłająznimi.Czuła,
żewięźtajestwyjątkowa.Nieznajdywaławlondyńskim
środowiskutakoddanychsobieprzyjaciółek.Uczucia
izaufanie,jakimisiędarzyły,dawałyimsiłęwzmaganiu
sięzcodziennymiproblemami.Niesparzonejeszcze
życiemkobietyemanowałyoptymizmem.Madeline
porównywałaprzyjaciółkizprzemijającymirytmicznie
poramiroku.Brakjednejznichspowodowałbyzakłócenie
naturalnegobieguzdarzeńwjejżyciu.
JakowiosnajawisięmojaJanny–zatraciłasię