Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Danteprzeniósłcałąswąuwagęnanowoprzybyłą.
Lornaporazkolejnyspróbowaławyrwaćramięzłap
ochroniarza,tenjednaktrzymałjąwżelaznym
uchwycie,bezwysiłku,choćnajwyraźniejpilnował,aby
nieściskaćjejrękizbytmocno.Jakąścząstką
świadomościdoceniałafakt,żemężczyznastarałsięnie
zadawaćjejbólu,alewtejchwiliprzedewszystkim
odczuwałapalącąwściekłośćistrach.Miałaochotę
rzucićsięnaniego,kopać,drapaćigryźć,walczyć
zcałejsiły,abytylkosięwyswobodzić.
Naglewłączyłsięinstynktprzetrwaniaiwłosystanęły
jejdęba,gdyzniezwykłąjasnościąuświadomiłasobie,
żeczłowiek,którystoiprzedwielkimoknem,jestdla
niejdużowiększymzagrożeniemniżbarczystyosiłek
zajejplecami.
Strachjądławił,niebyławstanieprzełknąćśliny,
jakbyniewidzialnałapazacisnęłasięnaglenajej
gardle.Niebyłabywstanieokreślićprecyzyjnie,
cowłaściwiewywołałopanikęiwjakisposóbzwiązany
byłzniątennieruchomymężczyzna,alepodobnego
uczuciaparaliżującegolękudoznaławcześniejtylkoraz
wżyciu,wciemnymzaułkuwChicago.Lornabyła
prawdziwymdzieckiemulicyiporuszałasięswobodnie
wmiejskiejdżungli.Zazwyczajprzechodziłapewnym
bocznymzaułkiem,skracającsobiedrogędodomu
–amówiącściślej,obskurnejkawalerkiwdawno
nieremontowanejkamienicy–leczowegowieczoru,gdy
tylkoskręciławciemnąuliczkę,stanęłajakwryta.
Poczułamrowienieskórynagłowie,włosyjejsię
zjeżyły,niebyławstanieuczynićkolejnegokroku.Nie
dostrzegłaniczegopodejrzanego,nieusłyszałażadnych
niepokojącychdźwięków,leczmimowszystko
znieruchomiała.Sercełomotałojejwpiersitakmocno,
jakbymiałozniejwyskoczyć,oddychałazwysiłkiem
ibyłojejniedobrzezestrachu.Pomalutkuwycofałasię