Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PięknymafiosozKC
Niebyłtoostatnizniedozwolonychmanewrów,alepięknykie-
rowcawydawałsięprzyzwyczajonydobezkarnegołamaniaprzepisów.
Wołgazpiskiemoponzahamowałaprzedsolidnymbudynkiemwstylu
socrealu,astojącyprzedwejściemmilicjanttylkogrzeczniezasaluto-
wał.Nastąpiłazamianakierowców–pięknymłodzieniecwysiadł,aAr-
chetypicznyzająłjegomiejsce.Wyjaśnił,żetowarzyszAsłanbędzie
zarazprowadziłwykładwtejotopartyjnejszkolewyższejiniestety
niespróbujeznamiwina.Służbaniedrużba.Biednychłopakmaza
dużopracy,zamęczasiędlaidei…Wyczułamwjegogłosieautentycz-
nątroskę.Taksięmówioosobiebardzobliskiej.Chwilępatrzyliśmy
zaodchodzącymtowarzyszemAsłaneminimzniknąłwdrzwiachswej
ideologicznejuczelni,zezdziwieniemzauważyłam,żesposób,wjaki
idzie,dziwnienieharmonizujezjegourodą.Tenchłopakoprzepięk-
nejtwarzyporuszałsiędośćniezdarnie,mocnoutykając.Archetypiczny
uchwyciłmojespojrzenieiszybkowyjaśnił:
–Asłanurodziłsię,nimwprowadzonoszczepieniaprzeciwpolio.
Dobrze,żenamnietrafił.Zanimzainwestowałemwlekarzy,kiepsko
znimbyło,igdybyniekosztownakuracjamogłobytowyglądaćznacz-
niegorzej.Szkodatylko,żetakpóźnosiępoznaliśmy…
Awięcniesyniniebrat,chybateżniekrewny.Nawetjaknaser-
decznegoprzyjacielapatrzyłzaodchodzącymzbytciepło…
Wyjechaliśmyzmiastaiterenowądrogąwołgawspięłasięnazbo-
czeniewielkiegowzgórza.Naszczycie,podcienistymidrzewami,sta-
łydrewnianestoły,przynichtakieżławy,apomiędzynimiinanich
kręciłosięstadkoledwiewyrośniętychkurczaków.Nimsamochódza-
parkował,zdrewnianegobaraczkupodmalowanymszyldemznapisem
20