Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mniezlodowatąuprzejmością.Trudno,wjejoczachjuż
przepadłam.
Taraswynagrodziłmizatoimpertynencjęsiostry.
Rozciągałsięzniegodoskonaływidoknasąsiednie
domy.Stałyplastikowekrzesłaistoły,nawetstółdogry
wping-ponga,przenośnygrill,noidużapopielniczka.
Niejestempierwsza−pomyślałam.Odtądbardzo
częstozniegokorzystałam,główniewieczorami.Stał
sięonmoimprywatnymazylem.
Mszaświętaodbyłasięwkaplicywewnątrz
budynku.Usiadłamnasamymkońcu,bijącsię
zmyślami,jakwybrnąćztejniefortunnejdlamnie
sytuacji.Ogrupęsięniemartwiłam,niechtamsobie
gadają,alecozojcem?Dzisiajalbonajdalejjutro
zauważy,żejakojedynanieprzystępujędokomunii,
ijakwtedybędziesiędomnieodnosił?Postanowiłam
wziąćsprawywswojeręceiprzynadarzającejsię
okazjiwyjaśnićmumojestanowisko.Dobraokazja
trafiłasięwkrótcepomszy.Bratzbierałodnaskartki
zwypisanymiintencjami,któremiałodczytywać
podczaskażdegokolejnegonabożeństwa.Uprzedzona
przezBeatę,byłamnatoprzygotowana.Odczekałam,
ażwszyscysięrozejdą,zebrałamsięnaodwagę
ipoprosiłamochwilędlamnie.Nerwowowyłuszczyłam
muswojebolączki,bojącsięjegoreakcji.Popatrzył
namniezezrozumieniemispokojnieodpowiedział:
–Topaniwybór,panisprawa.Niemogępani
doniczegozmuszać.Jestemtolerancyjnyizmojej
stronyniemusisiępaniczegokolwiekobawiać.Gdyby
poczułapanigłębszą,szczerąchęćrozmowywtej