Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Cośmniesięzdaje,żeczereśniebędąwtymroku
sporejakkońskiejaja–stwierdziłHonza.
–Dziwnapora…–myślałemnagłos.
Wicionicniemówił,bobyłgłuchoniemy,więcniemiał
takiejmożliwości,alerozumiał.
–Dziwnyczas,takogólnie–filozofowałHonza.
Wiedziałem,cochceprzeztopowiedzieć.Żeprzestały
nasinteresowaćjakieśtamczereśnie.Kiedyczłowiek
skończyszesnaścielat,dośćwyraźniezmieniająmusię
gusta.
■Jeśliakuratnieganiałemgdzieśzchłopakami,
najbardziejlubiłemsiedziećwpracowni.Właśnie
tuulepiłemwszystkiepostaci,októrychdalejbędzie
mowa;botakąjużmamszajbę,wyobrażamsobieludzi
wmniejszejperspektywie,żebylepiejzrozumiećtoiowo.
MamtuBřečkę,głuchoniemegoWicia,Dolinęiresztę,
zBedziemimojąmamąwłącznie,znalazłosięteż
miejscedlapostaciwzasadzieepizodycznych,jakpewien
towarzyszRozhoň.Tocośwrodzajumojegoprywatnego
zbiorulaleczekwudu,alebeztychwszystkich
szamańskichtrików,bezwłosówczypaznokci,pozatym
niezamierzamprzekłuwaćnikogoszpilką,chociażnie
mówię,żeniektórymbysięnienależało.Niewiem
zresztą,skądwziąłbymwłosyipaznokcie.Zależałoby
mifaktyczniemożenakilkuwłoskachłonowychjednej
Danieli,alenieżebyjepotemprzyklejaćdofigurki
(właśnietrzymamwrękufigurkęDanielęizastanawiam
się,cozniąpocząć),tylkonapamiątkę,miałembowiem
okazjęwidziećjenażywo,małotego,miałemszczęście
izaszczytjemuskać.Siedzęsobieobokmarszałka
Rybałki,patrzęnaglinianąkobitkęFábery,która
manaimięHebe,irozważam,czyproblemwtym,
żewostatnichtygodniachwydarzyłosięzadużo,czy
raczejzamało,bomamkłopotzuporządkowaniemsobie
wydarzeńwewłasnejłepetynie,amuszętozrobić,
bywamonichopowiedzieć.Wdojściudoładumają
mipomóctemizernefigurki.Swojądrogąmożnauznać
zacud,żeudałoimsięprzetrwaćwpracowni,
wkrólestwiemojegoojczyma,aletoteżtrochęmoja