Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
JerzyJarniewicz:Sansvoiralbo…
Wtymwierszusiatkajesttomiejsce,wktórymspotykająsię
rozłożonestronyksiążki,miejscezszyciatychstron,rowek,na
któryżadenchybaczytelnikniezwracauwagi,bowie,żetrzebago
niedostrzegać.Takieregułygry.Tenrowek,taprostaczarnalinia,
tamjest,aleniedlanaszychoczu.ZtegorowkaMcGoughrobi
siatkętenisową,dzielącądwiekolumnywiersza,dwiestronykortu
idwojegraczy.Agdziepiłka?Moglibyśmyszukaćgodzinami.Bo
piłkajest,aleschowanatak,żedlanasniewidoczna.Czytelnikjest
widzemtegomeczu.Wędrującmiędzyjednąadrugąkolumną,
odtwarza-sansvoir-drogępiłeczki,stajesięnietylkowidzem,
wodzącymnaślepowzrokiemzapiłką,aleteżpowołujepiłkę
dożycia.Amożesamstajesiępiłką?PókiHemmingssięnie
przełamałiniepodjąłgryzmimami,pótypiłkiniebyłosłychać;
wszedłdogry,piłkasięzmaterializowała,choćbytylkodźwiękiem.
KiedyczytelnikwierszaMcGoughawłączysiędogryiprzestanie
pytać,usłyszyodpowiedź,którąsłyszałStephen:
puk,pak,pok,pek.
19