Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ3
ARTUR
Zdajesobiesprawęztego,żeto,cobyłomiędzynami,
byłobardziejzłożoneniżorigami.
małpa
Niejestempewien,cotusięwłaśniewydarzyło.Stojęnacholernym
parkingu.Niemogęsięruszyć,adeszcz,któryprzyleciałzemną
zLondynu,przemoczyłmójmundur.Tonaprawdębyłaona.Ida
Halko.Ostatnirazwidziałemwdniu,gdyodbieraliśmydyplomy.
Późniejsłuchponiejzaginął.Niewiedziałem,jakpotoczyłosięjej
życie,ajedenPanBógwie,ilerazypróbowałemsięczegoś
dowiedziećodwspólnychznajomych.Zawszesłyszałemjedno:Artur,
zjebałeś,dajjejspokój.Zjebałem.Byłemmłodyigłupi.Niezdawałem
sobiesprawy,żeprzezswojeszczeniackiezachowaniestracębyćmoże
jedynąosobę,któranaprawdęmniekochała.Patrzączaodjeżdżającym
audi,porazkolejnypoczułemból.Wróciłemdosamochodu.Wradiu
leciałoRhiannonFleetwoodMac,niczymjakiśpieprzonyznak.„Całe
życieniewidziałeśkobietyporwanejprzezwiatr.Zostałbyś,gdyby
obiecałaciniebo?”.StevieNicksswoimhipnotyzującymgłosem
zdawałasięrzucaćmipytanie.Obiecywałaminiebo,ajanie
zostałem…Imogęwinićtylkosiebie.Nomożejeszczetegokretyna,
kolegę,jakwtedyonimmyślałem,którywmoimówczesnym
idiotycznymmniemaniuprzemówiłmidorozsądku,żeniemasię