Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałII
Flynnotworzyłpowoliospałeoczy,przetarłdłoniątwarzisię
rozejrzał.Zewszystkichsłużącychonjedenpozostawałjeszcze
włóżku.Zdziwiłsię,żeniktgowcześniejnieobudził.„Niedobrze”,
pomyślał,poczympodniósłsiędopozycjisiedzącej.Wyjrzałprzez
okno,przyktórymznajdowałosięjegołóżko.Oślepiłgorażącyblask
słońca.
Cośniedawałomuspokoju.Myśl,któraniedawałaspokoju.Sądził,
żetośladpośnie,któryśniłdzisiejszejnocy.Niczniegoniepamiętał,
alewtedynagleprzypomniałsobiecośzupełnieinnego.Położyłsię
nałóżku,razjeszczepozwolił,bymiękkapoduszkaopatuliłajego
głowę.Zamknąłnachwilęoczy.Wyobraźniapozwoliłamuponownie
zobaczyćmężczyznęwczerwonejchustceibiałympłaszczu,który
zaproponowałmumiejscewzałodzekupieckiegostatku.Morskie
opowieściodwiedzającychplantacjesprawiały,żesamzacząłmarzyć
oprzygodzie.
„Fortuna”,pomyślał.Znakomitanazwadlaprzeznaczonejdohandlu
łajby.Niespodziewaniepewnamyślniczympiorunbłysnęławjego
głowie.Sercepodeszłomudogardła.Chłopakzacząłodliczaćdni.
Wniosek,doktóregodoszedł,wmgnieniuokawyrwałgozłóżka.
Fortunaodpływadziś.
Flynnmiałniewieleczasunapodjęciedecyzji.Byćmożewieczna
służbaiwygodnełóżkoczyżegluga,przygodaorazwolnośćkosztem
trudów,wszechobecnejwilgociitwardegopiernatacowybrać?
Myślałimyślał,samotnieiwciszy.Wkońcuuznał,żeniechcecałego
życiaspędzićnaplantacjipanaBuckleya.Młodzieńczybuntwygrał
zrozumemipoczuciemstabilnościorazkomfortu.Przygoda
gowzywała,taksamojakłysynadzorca,wyposażonywciągnącysię
poziemibizun.
Flynn!wołałzłowieszczo.Jegogłoswpadałdopomieszczenia
przezrozwartenaościeżokiennice.Gdziejesteś,nicponiu?Jeśli
jeszcześpisz,zarazdostanieszbatogiem!