Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mójbratpowiedziałgospodarz.
Alexprzedstawiłsięmężczyznaipołożyłrękęnapiersi.
Miłomiodparłem.PeterUlrichdorfer.
Jak?spytałbratipochyliłsięniecokumnie,żebylepiej
usłyszeć.
Ulrichdorfer.
Ahapowiedział.
UlrichsdorferczyUlrichdorfer?spytałpanScheuch.
Bez„s”powiedziałem.Chociażwiększośćlistów,jakie
dostaję,adresowanychjestdozbędnego„s”,ha,ha.
Mężczyźnizamarkowaliuśmiech.
Zauważyłem,żebratoimieniuAlextrzymacośpodpachą.Był
toalbumzezdjęciami.
Noi,rozpoznajepancoś?
Wszystkojesttakieinnepowiedziałem.Aletonaprawdęmiłe
zpaństwastrony,żepozwolilimipaństwowszędzie…Proszę
powiedzieć,dużopaństwozmieniliwogrodzie?
ChcieliśmyjeszczepokazaćpanutopowiedziałpanScheuch,
wskazującnaalbumpodpachąbrata.
ZostawiłagostarapaniZuserdodałAlex.
Mężczyźniroześmielisięztejuwagi.
Wróciliśmydodużegopokoju.PanScheuchzamknąłzamnądrzwi
tarasowe.Powolirobisięzimno,stwierdził.Niewykluczone,żepóźniej
będzieteżpadać.
Wtakimraziebardzodziękujępowiedziałem.
Sorry,bowcześniejsięspóźniłemodezwałsiębrat.Proszę
jeszczerazpowiedzieć:wktórympokojupanmieszkał?
Położyłmirękęnaramieniu.
Ach,tobyłonapiętrze.Jedenzpokojówdziecięcych.Alejuż
zbytdługonadwyrężampaństwa…
Nie,nie,niemaproblemuzapewniłpanScheuch.
Podziękowałemserdecznieobumężczyznom,pomachałemteż
kobiecieizrobiłemparękrokówwstronędrzwiwyjściowych.Jedną