Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2
Krajobrazpoorylach
TratwynaBiebrzy
Tratw,jaknasze,nieznajdziepaninigdzie–
zapewniająwłaścicielewypożyczalninadBiebrzą.
Wiedzą,comówią–budująjesami.Spływałamtaką
w2004roku,czyliniedługopotym,gdypojawiłysię
narzecewwydaniuturystycznym.Wybrałyśmy
jązamiastkajaków,bojedenzodcinkówspływumiał
byćbardzodługi,bezmożliwościzatrzymaniasię,
ategonielubimy.Natratwiezaśmożnaprzenocować
gdziekolwiek.Byłonassześćdziewczyn–takakurat
wyszło.Właścicielkilkarazydopytywał,czywiemy,
corobimyipowtarzał,żenatrasieniemożemy
zrezygnować,boniemanasskądodebrać.
Jaksięnampłynęło?Leniwie.Siedziałyśmy,
gapiłyśmysięnatrzciny,czasemktóreśodpychałynas
długimidrągami,aleczęściejpozwalałyśmytratwie
kołysaćsięnawodzie.Przeztrzydniniespotkałyśmy
nikogo–możedlatego,żepłynęłyśmyprzedsezonem.
Mijałygodziny.Wieczoremrozpalałyśmygrilla,nanoc
rozkładałyśmydwanamiotynagórze–jedennad
drewnianymdomkiemnapokładzie,druginadachu
nadstołemiławami.Nadzieńmogłyśmyjezłożyć
isiedziećnadachu,alenadtrzcinamiitakniebyło
widaćnicpozawieżąkościoła–tąsamąprzezdwadni,
botratwaporuszasięwolno.
Najbardziejzapamiętałamostatniąnoc.Ciemno,
cicho.Wszystkieśpimyinagle:„Cosięrobinatratwie
wczasieburzy?”–pytaktóraśszeptem.Daleki,
niegłośnyjeszczepomrukwyrywanaszesnu.Jak
nakomendęewakuujemyzgórysiebieidobytek,
składamynamiotyistelaż,byniewystawałnadtrzciny