Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Alejkabyłaporośniętawiązem,wielkichwrótnie
otwieranonigdy,astarydomstałzamkniętyjużodkilku
lat.
Jednakgłosyrozbrzmiewaływtymmiejscu
wnajlepsze,aoparteościanękrzewybzukiwałysię
zezrozumieniem,jakbychciałypowiedzieć:„Mamytyle
se​kre​tówdozdra​dze​nia”.
Dziewannapodrugiejstroniewrótniecierpliwie
wyginałałodygęwstronędziurkiodklucza,pragnąc
sprawdzić,coteżmożesiętamdziać.Gdybytylkomogła
wyrosnąćniczymmagicznafasola,gdybytylkozajrzała
przezwrotapewnegoczerwcowegodniajejoczom
ukazałbysiępociesznywidok:ktośwłaśnieurządzałtam
przy​ję​cie.
Odwrótdowerandyprowadziłaszerokadroga,
wyłożonaciemnymikamieniamiiosłoniętawysokimi
krzewami,którespotykałysięnagórze,tworzącnadnią
zielonydach.Międzyzielonymikrzewamiwyrosłynieco
zaniedbanekwiatyichwasty,któretworzyłynaich
ścianachnajcudowniejszyzgobelinów.Pośrodkuowej
drogirozstawionyzostałprzykrytyznoszonympledem
stolik,nanimzkoleiustawionoeleganckiserwis
doherbaty.Czajniczekwprawdziemiałutrąconylejek,
dzbaneknaśmietankęucho,acukierniczkazgubiła
pokrywkę.Natomiastkubkioraztalerzykibyłymniejlub
bardziejpotłuczone.Jednakosobadobrzewychowananie
zwróciłabyuwaginatedrobneuszczerbki,anaherbatkę
zostałyzaproszonetylkoiwyłącznieosobydobrze
wy​cho​wane.
Siedziskazostałyrozstawionepoobustronach
werandy,apewienzapadającywpamięćwidokukazałby