Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
cenępróbowałaodciągnąćchłopaodpracywPolicji.
RytuałparzeniaporannejkawyprzerwałPomidorowi
Szynazpokojuobok.
-Słyszałeś?-Szymonusiadłnakrawędzibiurkazminą
Kraśkiogłaszającegowynikisondaży.
-Oczym?
-Kucyksięwpierdolił.
Pomidorniemusiałpytaćdalej.Wystarczyłomumętne
wspomnieniewczorajszegowieczoruiKucawychodzącego
miękkimkrokiemodLibańczyka.Dołożyłdotegojeszcze
niedawnąscenęwsekretariacieiprzedoczamiwyobraźni
przemknęłymuobrazyzostatniegopożegnaniakolegi.
-PrzyjechałwczorajnazdarzenienadWisłęitrafiłnatę
kurwęCzeremchę–Szynarozpocząłswojąrelację.
-Tęprokuratorkę?
-Tak.Niepotrzebnietamsiępchał.Namiejscubyłaeki-
pa.Zrobilibyswoje,atakjestwczarnejdupie-Szynaobra-
całnerwowokluczewkieszenidżinsów.
Podmateriałembyłowidaćkażdyruchpalców.
-Podpieprzyłago,żejestnabańce...-Pomidorzgady-
wałdalszyciągsensacyjnejhistorii.
-Jakby,kurwa,cośztegomiała.
Pomidorodetchnął,żetylkootochodzi.
-Byłposłużbie–stwierdziłstarającsięnatychmiastwy-
szukaćdobrestronyzdarzenia.
-Podobno,alewieszjakajestJustynaCzeremcha.-Szy-
nacałyczaspróbowałpodsycaćatmosferęsensacji.
Opaniprokuratorkrążyłynajróżniejszeopowieści.
Znanabyłapolicjantom,zwłaszczatymdochodzeniowym,
zeswojegozasadniczegopodejściadoobowiązków.
Jednaknietodecydowałoopostrzeganiujejjakoosoby
21