Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Niewiem.
Kobietauniosłabrwi.
–Toniemojedziecko–dodał.
–Och,szkoda–odparła.Yannisniepodzielałjej
zdania,aleniezamierzałwchodzićwdyskusję.
–Starszapanisamawypełniławszystkieformularze.
Terazrobiąjejprześwietlenie.Totrochępotrwa.Może
panzaczekaćtutaj.–Wskazałazatłoczonąpoczekalnię,
któraniewyglądałazbytzachęcająco.
–Chybasięprzejdziemy–zdecydowałYannis.Podał
recepcjonistcenumerswojegotelefonu.–Proszę
domniezadzwonić,kiedywrócipaniNewell.
Usiadłnaławcenaskwerzezaszpitalem.Małypełzał
potrawie,podczasgdyonsiedziałzkomórką
przytkniętądoucha.Przezostatniedwatygodnienie
byłogowkraju,więcuzbierałosięsporozaległości
winteresach.Wtrakciepiątejrozmowynadrugiejlinii
zadzwoniładoniegorecepcjonistka.
–PaniNewellwróciłazprześwietlenia.
WziąłnaręceHarry'egoipopędziłdobudynku.
Recepcjonistkaskierowałagodosalinumertrzy.
Wszedłdośrodka.Maggieleżałananoszach
nakółkach.Otaczałająbuczącaitykającamaszyneria.
–Niedługowrócę.Zapytam,codasięzrobić
–powiedziałapielęgniarkaiwyszłazpokoju.
–Dziękuję–odparłaMaggie.
Yannisomiótłjązatroskanymwzrokiem.Nie
wyglądałajakenergiczna,pogodnastarszapani,którą
znał.Tonęławobszernymszpitalnymfartuchu.Jej
twarzbyłapobladłaipomarszczona.
–Boli?–zapytał.