Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
większągrupkębliższychlubdalszychkuzynówiich
przyjaciół.Powiedział,żewtymrokunieprowadzi
rodzinnegohotelu”.Uśmiechłsięterazpodnosem,
wspominająctamtąrozmowę.Byłzsiebiedumny.
Powolipodniósłsięiwygramoliłzłóżka.
Maggie,czegopotrzebujesz?rzuciłdouchawki.
Jeślichodziokuchenneściereczki,niemaszsię
ocomartwić.Przywiozłemcipółtuzina.
O,naBoga!zaśmiałasię.Rozpieszczaszmnie,
kochany.
Jesttegowarta.Nowcczegopotrzebujesz?
Maggiewestchnęłaciężko.
Potknęłamsiędziśranoo…przeklętydywan.
Amożeowłasnenogi?Takczyowak,padłamnaziemię
jakściętedrzewo.Trochębolało.Idalejboli.
Podwiózłbyśmniedoszpitala?
Szpitala?zdumiałsięYannis.Jesttakźle?
Nie,wszystkowporządku.Mamtylkomałyproblem
zbiodrem.Chybapowinnamzrobićsobie
prześwietlenie.
Zarazuciebiebędę!
Wskoczyłwdżinsyizarzuciłnasiebiestarąbluzę
zlogouniwersytetuYale.Niecałąminutępóźniejjuż
pukałdodrzwiMaggie.Kazałamuwejśćdośrodka.
Siedzianasofiezniezadowolonąminą.Byłaubrana
dowyjścia.Białewłosyupięławprostykok.
Wybacz,kochany.Nielubięciękłopotać.
Żadenproblem.Uklęknąłprzyniej.Jesteś
wstaniechodzić?
Tak.
Alemożeniepowinnaś?