Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ekspres.
Pokwadransieupojnyzapachbułekiświeżejkawyniósłsię
pomieszkaniu,dokładnietak,jaktozaplanowała.Aleobajjej
mężczyźni,zakopaniwkołdrze,nawetniedrgnęli.Majkawzięławięc
delikatnieKrzysianaręceiwyniosłaostrożniezsypialni,żebynie
denerwowaćAdama.Dopierowpokojudziecinnymzaczęłabudzić
synka.
Kiedyumytejużdzieckowkładałozmozołemskarpetki,starając
sięniespaśćzwysokiegotaboretu,aMajkanalewałakawę
dokubków,wkuchnipojawiłsięAdam.Uśmiechnąłsiędoładnie
wypieczonychbułekiparującejkawy.NawidokojcaKrzyśzerwałsię
zkrzesłai,gubiącskarpetkę,przytuliłsięmocnodojegoboku.Adam
potargałmunieuważniewłosy,pocałowałwczubekgłowyiskierował
zpowrotemwstronękrzesła.
–Jedz,synku,szybciutkośniadanie–powiedział.–Bomama
spóźnisiędopracy.
Maja,którajeszczewszlafroku,bezśladumakijażuifryzurze
pozostawiającejwieledożyczenia,myładeskędokrojenia,
przekonana,żeAdamodwieziedzieckodoprzedszkola,odwróciłasię
gwałtownieodzlewu.Jużmiaławkilkumocnychsłowach
powiedzieć,comyśli,gdyznówprzypomniałasobieczekającą
jąrozmowę.Wzięławięctylkogłębokioddech,uśmiechnęłasię
iwznaczącymstopniuzłagodziłaśrodkiwyrazucisnącejejsięnausta.
–Nieodprowadziszgodzisiaj?–zapytałałagodnie.
–Nie–odparłAdamlekkimtonem.–Mampopołudniunaradę,
muszęsięprzygotować.
–Nicniemówiłeś,żemasznaradę–zdenerwowałasięMajka.
–Októrejwrócisz?Jamuszęzostaćwpracydłużej,Krzysiatrzeba
odebraćosiedemnastej,awiesz,żeKingawpiątkinieprzychodzi…
–Niewiem,kiedywrócę–przerwałjejAdam,przełknąłłykkawy
isięgnąłponastępnąbułkę.–Zdajeszsobiesprawę,jakiesąunas
realia.Nawetja–uśmiechnąłsięzpowodusłaboskrywanejdumy
zeswojegostanowiskawpracy–niejestemwstanieprzewidzieć,
jakiepadnąpytaniawpaneludyskusyjnymiiletopotrwa.Pozatym…
–Ugryzłzlubościąwielkikęs.–Prześpięsiędzisiajusiebie.Więc
popołudniuteżmałegoniedamradyprzywieźć.Tooczywiste.
Krzyśdłubiącybezapetytubułkęzamarłwpołowieruchu.
Majkaniezwróciłanatouwagi.
–Niebędęwasbudziłponocyisamteżlepiejodpocznę
–tłumaczyłdalejAdam.–Towkońcutwojemieszkanie,maszprawo