Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dzieńtakpóźno,teżgopróbujemy–mimospóźnienia
–jeszczejakośodzyskać,uratować.
Czepialiśmysięwięctegodniaczywieczoru
(wzależnościodporyrokuihumorurodziców),
odktóregonassiłąizniecierpliwościąodganiano:„no,
już,dospania...musiszwcześniewstać...masz
narano...”.Naszepokoleniewyżuchodziłozresztą
rzeczywiściedoszkoły„narano”–nanieludzką
zupełniegodzinę710(także–przezjakiśczas
–wsoboty).
Itoprzezteuchylonedrzwiwchodzidzień?Taksię
zdarza.Zdarzasię,żewtejszczeliniemigniepostać
dziecka,którenieśmiałozaglądadopokojurodziców.
Czylidonaszegopokoju;tojednaztychprawd,wktóre
trudnouwierzyć,naszaświadomośćdługosiębroni
przeduznaniemfaktów.Więctojestnasze(!)dziecko,
którezaglądaprzezszczelinęwdrzwiachdonaszego(!)
pokoju.Złesny,jakiśhałas,chłód–jednaztych
małychkatastrof,którewymagająnaszegoratunku,
naszej–onajzupełniejboskimcharakterze
–interwencji,przyganiadonasnaszepotomstwo.
Weszliśmywfazęrodzicielstwa,stądprzedświtjest
odjakiegośczasuporąpółsnu,wktórejnasłuchujemy
odgłosówzdziecięcegopokoju–strachyołóżeczkowej
śmierci,jakimikarmiłynasporadnikidoskonałego
rodzicielstwa,zrobiłyswoje:senmamypłytki,czujny.
Aleprzedświtprzychodzinietylkonadziecięcych
stópkach,którychkrokitłumiąkapciewurocze
królewny,fantastycznezwierzęta,piratów,fikuśne
samochody–dowyboru,coktolubi.
Jestprzecieżtadrugaszczelina–pomiędzynie
dokońcazasuniętąroletąaramąokna:zasłaniając
wieczoremokna,przeoczamyto–dosłowne