Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–ispotykająsiędopierotu.
Zobaczyłemzajadłą,przerażającąbójkę–właściwiemasakrę;pięciu
biłojednego.Więźniowie(byłonasmożesześćdziesięciu)plecami
zasłanialilipoiprzyglądalisięzciekawością,alezupełniebiernie.Gdy
otwartodrzwi,wszyscynatychmiastsięrozpierzchli.Pobityleżał
napodłodzezakrwawiony,wreszciewstał.„Cosięstało–pytaklawisz
–pobiliwas?”–„Nie,pośliznąłemsię,upadłem.”
Jeszczejednascena„sieczkarniana”.Któryśzkryminalnychwoła
doMaciejaSzczepańskiego:„PanieMaćku,byłyrozruchy
namieście!”.–„Gdzie,jak,co?”–„Nicwięcejniewiem.”Idziemy
domagazynu.Szczepańskipierwszywpada,zrozwianymwłosem,
ikrzyczy:„Cosięwczorajdziało?”.–„Anowczoraj–mówiwięzień,
funkcyjnyzmagazynu–namieścietrochędopierdolilizomowcom.”
NatobyłyczłonekKC,całyszczęśliwy:„Dopierdoliliśmyim,
dopierdoliliśmyim!”.
Jeździłemnarozprawy,zmieniałemcele.Wyszedłemwszczególny
sposób:zmienionomiśrodekzapobiegawczyzaresztutymczasowego
naporęczeniemajątkowe,czylikaucję.Sędziaoświadczyłmojejżonie,
żejeśliwciągu40minut,którepozostałymudokońcaurzędowania
przedurlopem,niewpłaci30.000złkaucji,będęmusiałsiedzieć
miesiącdłużej.Naszczęścienasalirozprawbyłosporoosób
–puszczonowruchkapelusziwciągukilkuminutuzbierałosię
35tysięcy.Byłemwolny.Naniecałeczterymiesiące.
Kiedywpadłemporazdrugi,liczyłemsięzmożliwościąodsiadki
niekrótszejniżspodziewanapoprzednio.Coprawdazapierwszym
razemdysproporcjamiędzyoczekiwaniamiarzeczywistościąbyła
zdumiewającokorzystna,więcterazniekalkulowałemjuż
drobiazgowo.Paręlat–mówiłemsobie–posiedzęparęlat.Jedyna
nadzieja,żewtejsprawiebyłonastylkodwóch,awspólnikadobrze
znałem,wiedziałem,żesięniezałamie.
Potemsytuacjazaczęłasięrysowaćjakbypomyślniej.Decydujące,
wmoimprzekonaniu,okazałosięto,żecałośćdziałańwtejsprawie,
przynajmniejnapoczątku,prowadziłamilicja–policjakryminalna,nie
SłużbaBezpieczeństwa.ZarównowareszcieśledczymwBiałołęce,jak
wcześniejnakomisariatach–byłemwolnyodrygorówformalnych,
którympodlegająpolityczniosadzeninaMostowieczy
naRakowieckiej.Jednocześnieniedoświadczałembrutalności
ichamstwa,zjakimtraktowanisąprzezmilicjękryminaliści.
Wszystkobyłoinaczej.Poprostuchronologiazdarzeńusytuowała
mniewśróddemonstrantówzłapanychnamanifestacji,narównych