Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
CZĘŚĆI
ROZDZIAŁ1
MamnaimięAdamichciałbymsięzabić,bo...Właściwieniewiem,comijest.A
kogotozresztąobchodzi?Niechcemisiężyćijuż!
Pozatymwszystkojestwnajlepszymporządku.Naprawdę!Mamtrzydzieściosiem
lat,więcjestemjeszczemłody,chybaprzystojny,kobietymówią,żeseksowny.Posiadam
niezłemieszkanie,dobrysamochód,mampięknąnarzeczoną,kochającąmatkę,rodzinę,z
którąjestembardzoblisko,sprawdzonychprzyjaciół,oddanychpracowników,umiejętnie
zainwestowałemoszczędności.Mógłbymwymieniaćbezkońca,alepocodrażnić
kogokolwiekswoimisukcesami?Jestemwłaścicielemsporejfirmyhandlującejmarkowymi
kosmetykami.Żyjęnietylkozpracy,aletakżepracą.Myślę,żewielumogłobypozazdrościć
miżycia,jakieprowadzę.Jeszczedoniedawnabyłocałkiemfajneiproste.Poukładanei
uporządkowane.Piękneiwspaniałe.Sterylnei...dowyrzyganianudne.
Długonatopracowałem.Nicminiedolegało,nictaknaprawdęniezaprzątałomojej
głowy.Miałemsporoszczęściaidużotalentu.Aterazco?Skończyłosię.Siedziałemna
terapiidlaniedoszłychzdechlaków–musiałemsięnaniązapisać,bojużniedawałemrady–
słuchałemzwierzeńtakichsamychnieszczęśnikówjakjaizastanawiałemsię,dlaczego
musiałomnietospotkać?
No,dlaczego?
ZamiastpograćwgolfawCountryClubie,byćnamasażuwHyatcie,pićdrinkiw
CinnamoniealboszalećnazakupachwNowymJorku,wpatrywałemsiębaranimwzrokiemw
swojegoTerapeutęiwysłuchiwałemsmętnychwynurzeńwspółtowarzyszy.
–Skorozdecydowanawiększośćwyznała,żetym,coutrzymałobywasprzyżyciu,
jestmiłość–głosTerapeuty
wyrwałmniezodrętwienia–chciałbym,żebyścieterazpowiedzielikrótko,najlepiej
jednymzdaniem,czymjestmiłość?Proszę,zaczynamy,możetymrazemodlewejstrony.
–Czymożemycytowaćpoetów?
–Raczejnie.Wolałbym,żebytobyłowłasnezdanie.Bardzoproszę.
–Miłośćjestjakróżabezkolców–odpowiedziałaMatylda,kobietasamotna,matka,
pisarka.Przedstawiłasięteżjakoautorkanbestsellerów”,alejaniestetyżadnegoznichnie
przeczytałem,nawetniewiedziałemoichistnieniu.Prawdajesttaka,żewciąguostatnich
kilkulatprzeczytałemwcałościtylkojednąpowieść:drugączęśćBridgetJones,ibyłotow
zeszłymrokunawakacjachnaGranCanarii,gdziepożyczyłamijągłodnaseksupani
dermatolog,któraprzezcałyczaspróbowałamniepoderwać.Niejestempewny,alechyba
Iwonadałamikiedyśwprezenciepierwszączęśćksiążki,podobnodużolepszą,aleniewiem,
gdziesiępodziała.Pewniezagubiłasiępodczasostatniejprzeprowadzki.Myślę,żetakisam
losspotkałZyciePi,którepodarowałminaostatnieurodzinyBogdan,idlategozakażdym
razem,kiedysięspotykamy,pytamnie:nPrzeczytałeś?”.Powinienemkupowaćwięcej
książek,aniektóreznichnawetprzeczytać!Możedobraliteraturapomogłabymibardziejniż
złaterapia?
–Miłośćto...kupa...gnoju–tosentencjaAndrzejanPłaczka”,właścicielamałejfirmy
handlującejartykułamipapierniczymi,któregopuściławtrąbęjużtrzeciażona.Moim
zdaniemtozwyczajnymasochista.Wcaleniechcesięzabić,tylkoczekanakolejnąkobitkę,
którasprawimumanto.NazywamgonPłaczkiem”,bozakażdymrazem,kiedyzabieragłos,
wjegooczachpojawiająsięłzy,zarazpotemsięgapochusteczkę.Wszyscynatychmiast
wzdychają,botrochętokrępujące–zkimjamuszęprzebywać!
–Miłośćtopodróżwnieznane–trzeciawkolejnościbyłaAnita,scenografkazserialu
telewizyjnego.Nawetfajnazniejbabka,ztemperamentem.Takiejakonakupująnajwięcej
2