Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
milicjantów.Kiedychcielimniewylegitymować,podbiegłemdo
ogrodzeniazajezdniiprzeskoczyłemje.Późniejzadzwoniłempod
umówiony
numer
w
Warszawie,
aby
przekazać
informacje
owrocławskichstrajkach.Wsiadłemdopociągu,aleniedojechałemdo
Warszawy.ZatrzymałemsięwŁodzi.Byłwieczór.Wiedziałem,że
wmieściecośsiędzieje.Niemogłemznaleźćżadnegoośrodka
dyspozycyjnego,komitetuczychoćbypunktu,gdziemożnabyuzyskać
informacje.Postanowiłemwrócićdodomu.
Prawienatychmiastwpadłemwkociołzastawionyprzezbezpiekę
wmieszkaniuElżbietyiKrzysztofaMalickichprzyDziennikarskiej,na
Żoliborzu.
Czekało
tam
pięciu
funkcjonariuszy.
Zapamiętałem
raczkującepopodłodzemaleńkiedzieckoMalickich.Scenabardzo
typowadlatamtychczasów.Zgarnęlinasdodwóchsamochodów
iostrzegli,żebymprzypadkiemnieuciekał,jakdwadniwcześniej
Wujec,boitakmniedopadną.
Mamytuswoichszybkobiegaczyzaśmiałsięesbek.Krzysztof
Malickisiedziałwdrugimsamochodzie.Potemopowiadał,żebyło
bardzoniemiło.Ubecymścilisięnanimzakpinypodczasrewizji.
ZnowutrafiłemdoaresztuwPałacuMostowskich.Tymrazem
miałembardzoostreprzesłuchanie.Wymyślalimi,straszyli,chcieli
pobić,aleodpowiadałemtwardoisięuspokoili.Wrócilido
normalnegotonu,choćszeptemrozmawialiopałach,poktórychbym
zmiękł.Wylądowałemwceli,gdziesiedzielizwyklikryminaliści
ijedenosobnik,któregopodejrzewałem,żejestagentem.Mówili,że
wcześniejbyłwśródnichLeszekMoczulski.Dojedzeniadostaliśmy
jakąśzupęikawęzbożową.Spałemnamurowanympodeście,na
którymbyłypołożonedeski.Zasypiając,łudziłemsię,żenastępnego
dniaprzeniosąmnienaRakowiecką,botambylimoikoledzy.Cela
znajdowałasięwpiwnicyiprzezoknobardzoniewyraźniesłyszeliśmy
strzępywiadomościradiowych.Niestetyniesięgałemdookna,byłem
zaniski,aledomyślałemsię,żewszystkoidziekudobremu.Nie