Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MartynaGoszczyckaRW2010Potępienie
Przestańusłyszałazażenowanyizmęczonygłosdemona,trochę
zdeformowany,jakbyprzeciskałsięprzezgęstniejącąwpowietrzuenergię.Nie
zmuszajmnie,bympołamałcipalcedrugiejręki.Naprawdęnieczerpięztego
przyjemności.Chcętylkowiedzieć.Idowiemsięzawszelkącenę.
takją...
Niewiemprzerwałjejszybko,namomentuciekającwzrokiem.Po
prostu...nieumiembezniej...Iczuję,żecośjejgrozi.Kiedyoniejśnię,nieto
miłeSny.Zrozummnieiproszę,powiedzmiwszystko.
Patrzyłananiegoprzezmgłębólu,którazasnuwałajejoczy.Odzgruchotanej
dłonipromieniowałynieznośnefalenazmianęciepłaizimna.Uderzeniabólu
ogłuszały,otumaniały.Aleniedlategouległa.Przekonałojednosłowoproszę
iwyrazjegooczujakbypatrzyławźrenicekonającego.Niewiedziała,cołączyło
HaruiPlage,choćtakczęstostroiłasobieznichżarty.Nabrałajednakpewności,że
pozostawienie
tutaj
rudzielca
samego
będzie
dla
niego
większym
niebezpieczeństwemniżwysłaniegodoZaświatu.
Dobrzewyszeptałazduszonymprzezcierpieniegłosem.Pomogęcidostać
siędoPlage.
***
WlesieShado-Karasujakzwyklezalegałpółmrok.Nienaturalniewielkiegawrony
skrzeczałyprzejmującoitrzepotałyskrzydłami,uciekającodprzynoszonegoprzez
wiatrdymu.Podrywałysiędolotuiszybowałyponadciężkimistołami
poustawianymimiędzypniamidrzew,którychkoronysplatałysięzesobą.Stoły
uginałysięodjadła,porozkładanegonasrebrzystychtacach.Przyławachtłoczylisię
Skrytobójcy,KapłaniiAlchemicy;rechotalirubasznie,przekrzykiwalisię,prześcigali
wwulgarnychgestach.Wmiejscachmniejzalesionychpłonęłylicznemałeogniska,
wokółktórychwesołotańczono,śpiewano,klaskanoiprzytupywano.Byłogłośno,
12