Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakpłynęwcichympowietrzu,spokojnie,skupionyna
ruchach,skoncentrowany.Żegluję.Tymbardziejże
gdzieśnaorbicie,jaktrzeciekołowrowerzelubpiąte
uwozu,ciążyłnademnącieńManfreda,baronalotni-
ska,złegoduchapolskiegoszybownictwa.Człowieka,
którypokochałlot,leczjednocześniezrobiłwszystko,
abymnielatał.Inielataliinni.
Nawspomnienietamtegodniaskładasiękadr:
egzaminzManfredem,októrymdziświem,żejest
najmniejszympilotem,jakiegoznam.Pierwszypara-
dokslotniczyimwięcejprzebywaszwpowietrzu,
tymziemiabardziejobciążacięswoimibrudami.
Dziwne,prawda?Widaćktoś,ktospędziłtysiącego-
dzinwpowietrzu,nieumiebyćjużczłowiekiemna
ziemi.Niemampojęcia,skądbierzesięzazdrość
oniebo.Nierozumiem.NiewychwalałemManfreda.
Niewielbiłem,nieadorowałem,jakczynilitoinni.Za-
gryzałemconajwyżejwargidokrwiipatrzyłem
krnąbrnymwzrokiem.Zapłaciłemzato.Skrzydłami.
Połamanymi.ToprzezManfredaniemogłemlataćna
moimlotnisku.Każdegodnia,jakitamspędzałem,za
sprawątegokrzykliwegokarłaobumierałaczęśćmnie,
awciągunastępnychkilkulatschła,wreszcieodpa-
dłajakpozbawionaliścigałąź.Przeklinamdzień,
wktórymgospotkałem.
Manfredpołamałmiskrzydła,niewybaczę
skurwysynowitegojużnigdy.Aletamtegodniazro-
zumiałemteżcośbardzoważnego.Pocomionitam-
tolotnisko?Spojrzałemnasamolot,podciągiskrzydeł
12