Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niepotrzebniekarmiłemsięnadziejamiibezpodstawnymi
wyobrażeniami.
–Nodobrze,acobyłopóźniej?
–Życietoczyłosiędalej.Niezależnieodokolicznościtrzebabyło
walczyć.
–Walczyć?
–Oj,wtedykażdydzieńtobyławalka.Przynajmniejdlamnie.
Rzuciłemsięwtedywwirjakiejśpracy,sporojeździłemnarowerze,
przedewszystkimwięcejczasupoświęcałemprzyjaciołom,którzy
oKarolinienicniewiedzieli.Myślę,żetomiwznaczącymstopniu
pomogło.
NajedenzklubówwpołowiemajaDrabaprzyniósłjakiś
wycinekzgazety.Byłbardzopodniecony.Stanąłnabaczność,
uśmiechnąłsięipowiedział:
–Jedziemy.
–Chcesztojedźsam,myzostajemy–odparliśmyjednomyślnie,
sądząc,żechcesięwybraćnapotańcówkędosąsiedniego
miasteczka.
–Panowie,mysięchybanierozumiemy.JedziemydoJarocina!
–wykrzyczałentuzjastycznie.
–Gdzie?–zapytałKazek.
–DoJarocina!
–Poco?Gdzietowogólejest?–padałypytania.
–Tylkopatrzcie!
Namałymogłoszeniubyłonapisane:
IOgólnopolskiPrzeglądMuzykiMłodejGeneracji
Jarocin6–8czerwca1980
–Ico,opadłykopary?Alebędziejazda!Czujecieto?!Wreszcie
cośwsamrazdlanas,aniejakieśtańcewremizie!–kontynuował
Draba.
–Kurwaitojarozumiem!–wykrzyczałDrozd.
–Wszystkofajnie,alejaksobietowyobrażasz.Przecieżten
Jarocinjestdaleko.Jakchcesztamdojechać?–sceptycznie
komentowałKazek.
–Cholera,stary!Więcejentuzjazmu.Mamyszansęprzeżyć
wielkąprzygodę,atyjęczyszjakstarababa.Transport
tonajmniejszyproblem.Zawszejakośsiędojedzie.Aty,Krzychu,
comyślisz?