Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Oczywiściepowiedziałnadzorcatylkoniewiem,jaki
tomogłobymiećsens?Chybażemapanznimomówićjakąśprywatną
sprawę.
Jakisens?zawołałK.bardziejzdumionyniżrozgniewany.
-Alekimpanjest?Panchcewidziećsens,adopuszczasię
największegobezsensu.Todoprawdymożeprzyprawićorozpacz.
Cipanowienajpierwmnienapadli,aterazsiedząistojąnaokoło,
ikażąmipopisywaćsięprzedpanem.Jakitomasenstelefonować
doprokuratora,gdyjestemrzekomoaresztowany?Dobrze,niebędę
telefonował.
Ależproszępowiedziałnadzorcaiwskazałrękąnaprzedpokój,
gdziebyłtelefon.Proszę,możepanzatelefonować.
Nie,jużterazniechcęrzekłK.ipodszedłdookna.
Naprzeciwcałetowarzystwostałojeszczeuoknaitylkojego
zbliżeniesięzmieszałoniecoobserwatorów.Starzychcielisię
podnieść,leczznajdującysięzanimiczłowiekuspokoiłich.
Tamtakżetacywidzowie!zawołałK.całkiemgłośno
donadzorcyipokazałichwskazującympalcem.Preczstąd!
krzyknąłpotemdonich.
Wszyscytrojezarazsięteżcofnęliokilkakroków,obojestarzy
nawetjeszczezamężczyznę,któryzasłoniłichswoimszerokimciałem
i,wnoszączruchuust,mówiłcośniezrozumiałegonaodległość.
Całkiemjednakniezniknęli,leczzdawalisięczekaćnasposobność,
kiedybędąmogliznowuzbliżyćsiędookna.
Natrętni,niewychowaniludzie!powiedziałK.,odwracającsię
odokna.Nadzorcaprawdopodobniezgadzałsięznim,
coK.stwierdził,jakmusięzdawało,spojrzeniemzukosa.Alerównie
dobrzemógłniczegoniesłyszeć,gdyżjednąrękęsilnieprzyciskał
dostołuibyłwidoczniezajętyporównywaniemdługościpalców.Obaj
strażnicysiedzielinakufrzeprzykrytymozdobnąkapąitarliswoje
kolana.Trzejmłodziludziewsparlisięrękomaobiodraipatrzyli
wokółbezcelu.Byłocichojakwjakimśopustoszałymbiurze.
Awięc,moipanowie!zawołałK.iprzezchwilębyłomutak
ciężko,jakbydźwigałichwszystkichnabarkachsądząc
zzachowaniasiępanów,mojasprawajestchybazakończona.Jestem
zdania,żenajlepiejbędzieniemówićwięcejosłusznościczy
niesłusznościwaszegopostępowaniaizakończyćrzeczpojednawczo
przezwzajemnyuściskdłoni.Jeśliipanjesttegozdania,toproszę.