Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mogłobyćtak,jakwcześniejmówiłemodezwałsiępochwili.
Alemogłobyćteżzupełnieinaczej.Musimyzabraćpaniądoszpitala
naobserwację.
Nigdyniebyłamwszpitaluzaczęłamsiębronić.Mam
mnóstwopracy.Zlecenia,projekty.Zadwadzieściaparędniślub.
Jeszczewielerzeczymuszęzałatwić…
Napanimiejscubymsięnieupierałpowiedziałzdecydowanie.
Nagleprzeraziłamnietajegostanowczość.
Mapaniprawosamodzielniedecydowaćtłumaczył.Alebym
nieradził…Tomożebyćomdlenieortostatyczne,alemożetobyć
początekczegośpoważnego.
Poważnego?powtórzyłamzanimwmyślach.Coonmówi?
Jeszczepięćminuttemubyłpewien,żespadłomiciśnienie,ateraz
naglemniestraszy.
Haniu,niewygłupiajsię.Jedziesz!usłyszałamgłosBartka.
Musiałstaćgdzieśzamojągłową,bogoniewidziałam.Jedziesz
ikoniec.Jatamzachwilębędę.Pojadętaksówką.Dojakiegoszpitala
państwozabieracie?
Dowojewódzkiego,naneurologię.
***
Przestałamprotestować,boświatznowuzawirował,ichgłosy
brzmiały,jakbywydobywałysięzestudni,atwarzlekarzastałasię
rozmazanąplamą.Przewiezionomniekaretkąnaneurologię.
Jestpaniwciąży?zapytałaprzyjmującamnienaoddział
lekarka.
Nie.
Jestpanipewna?
Jestem.
Tobardzoważne.Niewszystkiebadaniadasięzrobićwciąży.