Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
robimisięsmutno,kiedymyślęomamie.Teraztakobietaprostym
pytaniempróbowałazmusićmniedokonfrontacjiztym,cosięstało.
Tobyłoporazpierwszy.Nigdyjeszczeniezasłabłam.
Wtakimrazienapewnotrzebatowyjaśnić.Niemainnego
wyjścia.Stałosięcośwyjątkowego,arzeczywyjątkowemają
wmedycynieswojeprzyczyny.
ZapółotwartymidrzwiamimignęłamigłowaBartka.
Czymogłabymprzezchwilęporozmawiaćzmoimchłopakiem?
Wpuściłagonapięćminut.Wcześniejzałożyłamiwenflon,puściła
kroplówkę.
Haneczko,cosiędzieje?dopytywałBartek.
Niewiem.Jakiśkoszmar.
Onteżnieznałtychmedycznychnazw,niemiałpojęcia
oprocedurach,badaniach,ścieżkachdiagnostycznych,podejrzewanych
diagnozach.Rozglądałsięniechętniepozimnympomieszczeniu.
Jakaśmasakraszepnąłmidoucha.Wnajgorszymkoszmarze
bymtegoniewyśnił.Głowadogóry!Jutroprzywiozęciinnąpiżamę.
Wtejszpitalnejkażdywyglądażałośniepróbowałżartować.
Piżamabyłazadługaizaobszerna,brakowałojejparęguzików.
Byłaszarajakwszystkowokół.Miałamwrażenie,żejejkolorjest
identycznyzkolorytemlamperii.Wyglądałamjaksprzętwtym
pokoju.
Jakaśmasakrapowtórzyłamzanim.Tomiałbyćtaki
cudownywieczór…
Całeżyciemamynacudownewieczorypowiedziałciepło.
Tenjedenmożebyćtrochęinny.
Naglerozdzwoniłsiętelefon.
Muszępanaprzeprosićpowiedziałapielęgniarka.Czekająjuż
napanadziewczynęnaradiologii.
PomachałamBartkowiręką.Przesłałmibuziaka.Pochwili