Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
HANKA
P
napatrzeć.Byłapiękna.Dołemgładka,lekkorozkloszowana,
owiesiłamsukienkęnadrzwiachszafy.Niemogłamsięnanią
zcienkiegoszyfonu,nabiałej,matowejpodszewce.Dopasowana
wpasie,zkoronkowymstanem,naktórympojedynczepąkidzikiej
różyprzeplatałysięzdojrzałymikwiatami.Dołemzwiewna,górą
podkreślającakształty.Miałagorsetakcentującytalięidekolt
wkształcieserduszka,dziesiątkiguziczkównaplecachikoronkowe
rękawy.Byłaprześliczna,jedyna,wymarzona.Właśnietaka,jaką
chciałam.ObeszłyśmyzAnetąmnóstwosklepówzsukniamiślubnymi.
Jakośnicniewpadłomiwoko,niepobudzałowyobraźni,nie
rozgrzewałozmysłów.WkońcutrafiłyśmydosalonuMagiczne
Ogrody.Tutajpodobałymisięwszystkiesukienki.Przymierzyłamich
dziesięć.Trwałototrzygodziny.Projektantmusiałmiećgustpodobny
domojego.Każdazkreacjibyłainnaikażdawyjątkowa.Wybrałyśmy
zkoronkąwpąkiróż,aleokazałasięzaduża.Zamówiłyśmy.
Wszystkotrwałoponadczterymiesiące.Ręczniewyrabianekoronki
pochodziłyzWłoch,aidealnieopływającyciałoszyfonzHiszpanii.
Paręprzymiarek,kilkanaściepoprawekinareszciedzisiaj,nadwa
tygodnieprzedślubem,sukniamoichmarzeńbyłagotowa.
Mogęcizrobićparęzdjęć?zapytałwłaścicielsalonu.
Wyglądaszcudownie…
Zawahałamsię.Nielubiępozowaćdozdjęć,zawszejesttodla
mniegehenną.Tymrazembyłoinaczej.Filipśmiałsię,żartował.
Odwróciłmojąuwagęodobiektywu.Pochwilistukotmigawkiprzestał
miprzeszkadzać.Tańczyłam,spacerowałam,siedziałamwfotelu
inaparapecie,obracałamsię,przesyłałambuziaki.Czułamsię