Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Usiadłemprzystolikukonferencyjnymdlasześciuosób,
któryledwiemieściłsięwjegogabinecie.
–Cośnowego?–zapytałem.Janzbierałsięwyraźnie,
żebymicośpowiedzieć,aleszłomupowoli.Usiadł
wreszcie.Oczywiścienienaprzeciwkomnie,tylkozboku.
–Dziekanchceciępilniewidzieć.Odrazumówię,
żeniewiem,ocochodzi.Możechcecipogratulować
habilitacji.Pewniesiędowiedział,żenikt,wkażdymrazie
jakpamiętam,niezrobiłhabilitacji,mająctrzydzieści
siedemlat.Itoopartejnaarchiwaliach.
–Dzięki.Wiesz,żejalubięarchiwa.Apozatym
wPolscejestmałoopracowańhistoriiżyciacodziennego.
–JanzajmowałsięnaukowooświeceniemweFrancji
iwojnaminapoleońskimi,więcniebardzosięznał
natym,cojarobiłem.
–Tak.Wiem.Możeszdzisiajotrzeciej?
–Dobrze,skrócęzajęciaodziesięćminut.
Otworzyłdrzwidosekretariatu.
–PaniJolu,niechpanizadzwonidodziekanatu,
żeprofesorRucińskibędzie,jakdziekanprosił,
opiętnastej.Dobrze?
–Cośjeszcze?–zapytałem.
–Nie,narazietowszystko…Aha,byłbymzapomniał.
Napisałbyśrecenzjępracymojegomagistranta,praca
osystemiegospodarczymwPolscewokresieKsięstwa
Warszawskiego?
–Oczywiście.–Tylkowyjątkowomożnabyłoodmawiać
takimprośbomkolegów.Obowiązywałazasada
wzajemności,chociażzaterecenzjenicuniwersytetnie
płacił.
–Zostawijąwsekretariacie.–Janpodszedłdookna.
Stanąłipatrzył.Wstałem.
–Narazie.
Wyszedłem.Przednaszympokojemczekałastudentka.
–Proszębardzo–powiedziałem,otwierającdrzwi.
–Jatylkochciałamzapytać…Dokiedymogęoddać
pracęroczną?
–Dokiedypanimażyczenie,abysiępanizmieściła
wsesji.